Równo dwa lata temu – 23 stycznia 2018 r. – indeks szerokiego rynku WIG zanotował najwyższy w historii poziom, przekraczając w trakcie ówczesnej sesji 67,9 tys. pkt (a na finiszu notowań wyniósł dokładnie 67 529,39 pkt). Pobił o włos wcześniejszy rekordowy wynik z lipca 2007 r.
W środę po południu indeks oscylował w okolicach 58,7 tys. pkt. To oznacza, że do wyznaczenia nowego rekordu potrzebny byłby wzrost o około 15 proc. Czy jest on możliwy w tym roku? To zależy przede wszystkim od sytuacji na globalnych rynkach (niekończąca się hossa w USA czy świetna passa niemieckiego DAX nastrajają optymistycznie), napływu środków (m.in. start pracowniczych planów kapitałowych, brak przymusowej sprzedaży akcji przez OFE w ramach suwaka) oraz od fundamentów notowanych w Warszawie spółek.
Wzięliśmy pod lupę te firmy, które najwięcej w WIG ważą. Czy mają potencjał wzrostowy? W indeksie obowiązuje zasada dywersyfikacji, ograniczająca udział pojedynczych spółek i poszczególnych sektorów. Obecnie najwięcej w indeksie waży PKO BP. Przypadający na niego pakiet przekłada się na 9,5-proc. udział w WIG. Na drugim miejscu jest PKN Orlen z niewiele mniejszym 8,5-proc. udziałem. Wagę ponad 5 proc. mają jeszcze PZU (8,2 proc.), CD Projekt (6,6 proc.) oraz Pekao (6,2 proc.).
PKO BP jest największą krajową spółką (pod względem kapitalizacji) notowaną na warszawskiej giełdzie, z wyceną sięgającą 44 mld zł. Obecnie za jedną akcję banku trzeba zapłacić prawie 35 zł. Od kilku miesięcy w notowaniach przeważa podaż. Analiza rekomendacji wydawanych w ostatnich tygodniach nie przynosi jednoznacznej odpowiedzi na pytanie, czy kurs ma potencjał wzrostowy. Niektóre biura maklerskie uważają, że tak i zalecają dla akcji PKO BP „akumuluj", ale są i takie, zdaniem których walory są przewartościowane. Średnia cena docelowa z przeanalizowanych przez nas raportów sięga 35 zł, a więc jest równa rynkowej.