Jak istotne są w ocenie obecnej sytuacji na globalnych rynkach charakterystyczne poziomy Fibonacciego – 38,2/50%, do których dotarły notowania wielu indeksów, m. in. WIG20, DAX, czy Nikkei 225?
Nie przywiązuję dużej wagi do pojedynczych zniesień/projekcji cenowych. Zdecydowanie wolę posiłkować się odpowiednio konstruowanymi klastrami cenowymi fibo, bowiem te zazwyczaj są w obiektywny sposób „honorowane" przez rynki. Niemniej jednak w celu szybkiego zorientowania się z jaką w danym momencie sytuacją mamy do czynienia, można oczywiście używać pojedynczych zniesień typu: 38,2%, 50,0%, 61,8% itd. Często zresztą korekty wytracają swój impet w rejonie 23,6%, 38,2% lub 50,0% poprzedniego, bazowego ruchu cenowego.
Czy można te poziomy traktować, jako silne opory, który mogą zatrzymać falę odbicia? Słabość indeksów z początku tygodnia wpisywałaby się w takie podejście...
Pojedynczych zniesień nie tratowałbym jako silnych (transparentnych) barier podażowych (czy też popytowych). Tak jak sugerowałem przed momentem, jedynie w celu szybkiej orientacji z jak głębokim odreagowaniem mamy do czynienia.
Panujące warunki na rynkach - wysoka zmienność, niepewność - bardzo zmniejszą istotność technik Fibonacciego?