Również Millennium zwraca uwagę na spadek kosztów pracowniczych dzięki zmniejszeniu premii ze względu na mniejszą sprzedaż. W tej instytucji większy wpływ na spadek miała redukcja zatrudnienia wynikająca z restrukturyzacji prowadzonej po ubiegłorocznej fuzji z Euro Bankiem. Bank informował, że planuje 10-proc. redukcję kosztów i 17-proc. redukcję nakładów inwestycyjnych, chce zamknąć w tym roku minimum 110 oddziałów, podczas gdy wcześniej zakładał, że będzie to co najmniej 60. – Po trzech cięciach stóp i działając w warunkach zerowych stóp procentowych, realnie negatywnych z uwzględnieniem podatku bankowego, musimy dokonać korekt, aby w tych warunkach utrzymać efektywność – zaznaczył Joao Bras Jorge, prezes Banku Millennium.
Oszczędności bankom może przynieść także zmniejszenie kosztów bonusów dla czołowych menedżerów, w tym zarządu, bo w niektórych przypadkach zmienne wynagrodzenie stanowi sporą część. Jest uzależnione od wyników, a te będą w tym roku słabe. Wpływ na to może mieć także decyzja Urzędu Komisji Nadzoru Finansowego, który już w połowie kwietnia poinformował, że oczekuje od banków „konserwatywnego" podejścia do wypłat zmiennych składników wynagrodzenia. W ocenie UKNF istotna część wynagrodzenia zmiennego mogłaby zostać odroczona na okres dłuższy od pierwotnie zakładanego, a większa od planowanej część wynagrodzenia zmiennego mogłaby zostać wypłacona w instrumentach kapitałowych. W razie wypłaty odroczonego składnika wynagrodzenia przyznanego w latach poprzednich, który stał się obecnie wymagalny, UKNF oczekuje, że banki rozważą możliwość dalszego jego odroczenia (wydłużenia okresu odroczenia), jak również wypłaty istotnej części w formie instrumentów kapitałowych.
Będą cięcia etatów
– Jednak częściowo ostatnie spadki kosztów operacyjnych w bankach wynikały z bardziej długofalowego podejścia: Santander przeprowadzał zwolnienia w ubiegłym roku, Pekao w dwóch poprzednich latach prowadził zwolnienia grupowa i program dobrowolnych odejść. Spodziewam się, że z powodu cięcia stóp i presji na przychody oraz prowadzonej jednocześnie większej cyfryzacji banki będą decydować się na cięcie kosztów pracowniczych. Najprostszym sposobem jest redukcja zatrudnienia, która możliwa będzie głównie w bankach mających wyższą niż przeciętnie liczbę etatów – mówi Marta Czajkowska-Bałdyga, analityk Haitonga. Ocenia, że jedną z takich instytucji jest nadal Pekao, ale mogą to być też banki, które prowadziły ostatnio fuzje, gdzie pojawia się dublowanie stanowisk i to wciąż może mieć znaczenie np. w Millennium.
– Być może także PKO BP będzie zwalniał, bo ma do tego potencjał, szczególnie gdyby przyśpieszyły zamknięcia placówek, ale ten bank już systematycznie od paru lat zmniejsza zatrudnienie. Znaczenie ma też wiek pracowników, bo naturalne odejścia na emeryturę prawdopodobnie nie będą w pełni zastępowane nowymi pracownikami, więc zatrudnienie zmaleje. Jednak o ile cyfryzacja umożliwia redukcję etatów w oddziałach czy centrali, o tyle osiągnięte oszczędności bywają neutralizowane przez zatrudnianie ekspertów zarabiających wyraźnie powyżej średniej, np. specjalistów od IT czy doradców klientów – zaznacza Czajkowska-Bałdyga. Ten ostatni efekt, obok przeprowadzonej wiosną podwyżki wynagrodzeń, przyczynił się do wyraźnego w skali roku wzrostu kosztów osobowych w ING Banku Śląskim (mimo stabilnego zatrudnienia). Przy zamykaniu placówek dodatkową korzyścią, obok redukcji etatów i kosztów wynagrodzeń, jest też zmniejszenie wydatków na czynsze i utrzymanie placówek czy możliwość sprzedaży własnych niepotrzebnych lokali.