#WykresDnia: Bilanse większe od PKB

Bilans SNB stanowi obecnie ponad 150% PKB Szwajcarii, a BoJ prawie 140 proc. PKB Japonii.

Publikacja: 28.09.2020 09:29

Haruhiko Kuroda, prezes BOJ i Thomas Jordan, prezes SNB

Haruhiko Kuroda, prezes BOJ i Thomas Jordan, prezes SNB

Foto: Bloomberg

Foto: parkiet.com

Największy eksperyment w historii monetarnej jest kontynuowany. To, czego można się obawiać to moment, w którym zaufanie do banków centralnych załamie się, ponieważ wydrukowały zbyt dużo pieniędzy. Bilans SNB stanowi obecnie ponad 150% PKB Szwajcarii, a BoJ prawie 140 proc. PKB Japonii.

Nowozelandzki bank centralny wydrukował 32,2 miliarda dolarów na zakup obligacji od czasu uderzenia Covid-19, ale 90 proc. tej sumy wciąż jest na rachunkach bankowych. Był to problem odkąd banki centralne w Ameryce, Japonii i Europie rozpoczęły luzowanie ilościowe (QE) lub drukowanie pieniędzy ponad dziesięć lat temu podczas globalnego kryzysu finansowego: nowe pieniądze nie krążyły i nie generowały wielu nowych inwestycji, wydatków lub wzrost. Został po prostu zaparkowany na kontach bankowych lub stosach prawdziwej gotówki lub innych nieproduktywnych sklepach wartościowych, takich jak złoto, dzieła sztuki, nieruchomości i jachty - pisze Bernard Hickey, redaktor naczelny nowozelandzkiego Newsroom Pro .

Te świeżo wydrukowane pieniądze zostały przekazane przez niezależne banki centralne właścicielom obligacji w zamian za ich rządowe i inne papiery. Celem było obniżenie długoterminowych stóp procentowych (ponieważ już obniżyły krótkoterminowe stopy procentowe do zera) i sprawienie, aby te pieniądze krążyły w gospodarce realnej, aby generować wydatki, miejsca pracy i ostatecznie dodatkową inflację. Pomysł polegał na tym, że banki pożyczałyby przedsiębiorstwom, aby inwestowały przy tych nowych, niższych stopach procentowych, a inwestorzy wykorzystaliby pieniądze ze sprzedaży obligacji do inwestowania w nowe lub rozwijające się firmy, aby generować aktywność, miejsca pracy, wydatki i inflację.

Wtedy wydawało się to dobrym pomysłem, ale nie uwzględniało, że już bogaci i przeważnie starsi inwestorzy nie mieli zbytniego apetytu ani na inwestycje, ani na wydatki. Strach i brak potrzeby konsumowania lub podejmowania ryzyka sprawiły, że zostawili te pieniądze tam, gdzie nie przyniosły one korzyści szerszej publiczności. Zamiast ryzykować inwestycję, schowali je.

Tak więc świeża gotówka została albo po prostu wpompowana w istniejącą własność, akcje i inne aktywa w sposób, który po prostu wzbogacił już bogatych ludzi poprzez zawyżenie cen aktywów i nie przedostał się do szerszej gospodarki, pracowników i ogólnie do biedoty. Rządy w Ameryce, Europie i Wielkiej Brytanii, które miały obsesję na punkcie utrzymywania niskiego długu publicznego i jak najniższych podatków, nie zainwestowały zbyt wiele w nową infrastrukturę lub usługi publiczne w dekadzie po GFC. W ujęciu obiegowym dodatkowa podaż pieniądza po prostu zwolniła i nie wygenerowała inflacji, której wielu się obawiało i na którą liczyli bankierzy centralni.

Albo banki nie chciały pożyczać pieniędzy inwestorom i wydawcom, ponieważ były zbyt nerwowe, albo - jak na ironię -  czasami te same banki centralne, które chciały, aby pożyczały więcej nakazały im, że mają zachować więcej kapitału. Bogaci i starsi inwestorzy i fundusze emerytalne również byli nerwowi, ale byli również świadomi, że nie wolno im podejmować dużego ryzyka, ponieważ wielu ma zamiar przejść na emeryturę i wkrótce będzie potrzebować gotówki, aby uzupełnić swoje dochody na emeryturze.

Analizy rynkowe
Przybywa pozwów o darmowy kredyt. Będzie ich jeszcze więcej?
Analizy rynkowe
Indeksy na wzrostowej ścieżce. Czy hossa zostanie z nami na dłużej?
Analizy rynkowe
WIG zmierza do 100 tys. pkt, WIG20 najwyżej od 2011 r.
Analizy rynkowe
Tydzień na rynkach: Giełdy kontynuują korektę, złoto bije rekordy
Analizy rynkowe
Niedowartościowane czarne konie. Czyli na kogo postawić wiosną
Analizy rynkowe
Pozytywne zaskoczenia sezonu. Spółki, które przekonały wynikami