Wzrost o 100 proc. od dna bessy z 23 marca 2020 r. zajął indeksowi S&P 500 zaledwie 354 sesje. Było to najkrótszy po 1945 r. okres podwojenia się wartości tego indeksu (liczony od dna). Po kryzysie finansowym z lat 2008–2009 S&P 500 wzrósł o 100 proc. od dołka w ciągu 540 sesji. Średnio taki wzrost zajmuje indeksowi 1000 sesji. Najdłużej odbijał się on po dołku z października 1974 r. Poziom dwukrotnie wyższy osiągnął dopiero po prawie sześciu latach.
– Zwykle podwojenie wartości indeksu zajmuje wiele lat. Jest to więc kolejny dowód na to, jak niesamowity jest ten rynek byka – twierdzi Ryan Detrick, główny strateg rynkowy w LPL Financial.
Argumenty za zwyżkami
S&P 500 zaczął środową sesję od spadku o 0,2 proc. Dzień wcześniej spadł o 0,7 proc., do czego przyczyniły się głównie obawy inwestorów przed spowolnieniem gospodarczym. Bezpośrednim impulsem do wyprzedaży były rozczarowujące dane o sprzedaży detalicznej w USA. Jeszcze w poniedziałek S&P 500 ustanowił jednak rekord. Od początku stycznia zyskał 18 proc. i znalazł się o 4 proc. wyżej, niż wynosi średni cel na koniec roku wskazany przez analityków w ankiecie CNBC. Najbardziej optymistyczne prognozy (Goldman Sachs i Oppenheimer) mówią, że na koniec roku sięgnie on 4,7 tys. pkt. Czy jednak niepewna sytuacja gospodarcza w USA i na świecie uzasadnia taki optymizm?
– Połączenie rekordów na rynku akcji i rozczarowujących danych może sprawić, że część inwestorów będzie się niepokoiła o trwałość zwyżek. O ile rozsądnym jest rozważanie zabezpieczeń przed spadkami, o tyle osiągnięcie rekordów nie musi oznaczać, że zwyżki się skończą. Spodziewamy się dalszego wzrostu. Historycznie akcje radziły sobie wyraźnie lepiej po ustanowieniu rekordów. Nasza opierająca się na danych sięgających lat 60. analiza pokazuje, że po osiągnięciu nowego rekordu akcje rosły średnio o 11,7 proc. przez następne 12 miesięcy, w porównaniu ze średnią zwyżką o 11,3 proc. z poziomów znajdujących się poniżej rekordów – wskazuje Mark Haefle, dyrektor inwestycyjny w UBS Global Wealth Management. Jego zdaniem, choć wzrost gospodarczy w USA i w Chinach staje się bardziej umiarkowany, to i tak pozostaje stosunkowo wysoki. Ponadto rynkom akcji wciąż sprzyja polityka Fedu.
Argumentem za kontynuacją zwyżek na amerykańskich giełdach są również dobre wyniki spółek. W pierwszym kwartale firmy z indeksu S&P 500 miały zyski netto o 52,8 proc. wyższe niż w takim samym okresie rok wcześniej. Analitycy Refinitiv szacują natomiast, że w drugim kwartale wzrost zysków sięgnął aż 93,8 proc. Oczywiście ten wzrost nastąpił ze stosunkowo niskiej bazy, ale zarówno poprzedni, jak i obecny sezon wyników przyniosły dużo pozytywnych zaskoczeń.