Obecnie na horyzoncie nie widać większego ryzyka dla głównych rynków akcji. Tymczasem krajowy rynek raził słabością kolejny dzień z rzędu.
Do stagnacji daleko
Ostatnie tygodnie roku to oczywiście czas podsumowań i prób przewidzenia, co może przynieść kolejne 12 miesięcy. Wydarzeń z roku 2020, czyli przede wszystkim wybuchu pandemii, nie dało się przewidzieć. Jednak i rok 2021 przyniósł sporo zaskoczeń, przede wszystkim związanych z wysoką inflacją, a w konsekwencji przeceną obligacji skarbowych. Dla wielu inwestorów jest to jednak bardzo dobry okres. Giełdowe indeksy na świecie i w Polsce zyskały od stycznia po kilkadziesiąt procent.
W ostatnim czasie krajowy rynek mocno odstaje od reszty. Zniżkują akcje, obligacje, a do tego słabnie złoty. W piątek WIG20 spadł nawet do 2222 pkt, czyli poziomu z lipca. Dolar rósł chwilami do 4,16 zł, czyli o ponad 1 proc. Zarządzający wśród przyczyn tej słabości wskazują do niedawna całkiem wysoki dorobek WIG w tym roku, sięgający ponad 30 proc. wzrostu, co było lepszym wynikiem od głównych indeksów światowych. Nastroje na GPW psuje jednak sytuacja polityczna oraz monetarna. Z jednej strony mamy konflikt z UE i ryzyko utraty unijnych dofinansowań, co oczywiście uderzyłoby w naszą gospodarkę. Do tego na wysokich poziomach utrzymują się oczekiwania inflacyjne, które się same napędzają. Bank centralny będzie musiał reagować szybciej, niż wcześniej zakładano. Rosną też obawy o przyszłoroczny wzrost gospodarczy, który może być niższy niż 4 proc. – komentował Ryszard Miodoński, dyrektor strategii akcyjnych, Noble Funds TFI.
Zdaniem prof. Krzysztofa Borowskiego z SGH od strony technicznej możliwe są dwa scenariusze. – Fala wzrostowa od dołka z marca 2020 r. składa się z czterech fal – wzrostowej, spadkowej, wzrostowej i obecnie trwającej korekty jako fali czwartej). Stwarza to nadzieję na wystąpienie piątej fali, zgodnie z teorią fal Elliotta i utworzenie szczytu indeksów w połowie przyszłego roku – analizuje Borowski. – W ostatniej fali liderami zwyżek powinny być spółki z grona małych i średnich, a pod sam koniec zwyżki, głównie o charakterze spekulacyjnym, np. te z NewConnect, na którym obecnie trwa dynamiczna przecena – przewiduje. Przypomnijmy, że zwykle grudzień i styczeń na rynkach są udane, a pierwsza połowa roku jest zazwyczaj lepsza od drugiej. Ten właśnie scenariusz wydaje mi się najbardziej prawdopodobny – mówi Borowski. W drugim fala wzrostowa od dołka z marca 2020 r. byłaby jedynie trójką wzrostową, a obecnie tworzy się (lub już się utworzył) szczyt giełdowy, po czym nastąpi powrót do tendencji spadkowej, zapoczątkowanej w styczniu 2018 r.
WIG oraz WIG20 w ostatnich tygodniach zachowują się zdecydowanie gorzej od amerykańskich oraz europejskich indeksów. Szeroka grupa subindeksów z GPW notuje w okresie ostatnich czterech tygodni dwucyfrowe spadki. Jako grupa najsłabiej prezentują się przedsiębiorstwa zgromadzone w WIG-górnictwo, a także WIG-nieruchomości oraz WIG-paliwa. Z mocną korektą mamy do czynienia także wśród banków. Obecnie stopa zwrotu WIG od stycznia sięga 21,6 proc., natomiast dla WIG20 skurczyła się do niecałych 13 proc. Tymczasem dorobek S&P 500 od początku roku przekracza 25 proc., a indeks w tym roku już 66 razy ustanawiał nowy rekord. Silny, również w ostatnim czasie, pozostaje niemiecki DAX – jak dotąd indeks ten od początku roku zyskał ponad 18 proc.