Poniedziałek nie przyniósł większych zmian w poziomie złotego. W drugiej połowie ubiegłego tygodnia zyskał, chociaż EUR/USD kontynuował spadek, a na globalnych rynkach było nerwowo przez oczekiwania na Fed, sytuację w Izraelu oraz zbliżające się wybory w USA. Za chwilę ten ostatni czynnik może być kluczowy – wybory 5 listopada. W sondażach na prowadzenie zaczyna wysuwać się Donald Trump, zwłaszcza w tzw. wahadłowych stanach. Jego wygrana będzie wiązać się z dalszą realizacją populistycznego programu, mającego na powrót uczynić Amerykę wielką (MAGA). O ile w pewnych kwestiach będzie musiał liczyć się ze zdaniem Kongresu, a tutaj utrzymanie przewagi przez republikanów w Izbie Reprezentantów nie jest takie pewne, o tyle w temacie międzynarodowych sojuszy czy też polityki celnej decyzje mogą zapaść szybko. Prezydent ma uprawnienia do prowadzenia polityki zagranicznej, a w kwestii ceł może powołać się na zapisy dotyczące „bezpieczeństwa narodowego”. Izolacjonizm Trumpa uruchomi dalsze procesy deglobalizacyjne, które nie będą sprzyjać spadkowi inflacji. Z kolei wojna handlowa może szybko rozwiać nadzieje na rychłe obniżki stóp Fedu. Trumpizm może wiązać się z mocnym dolarem na dłużej. Czy w takiej sytuacji złoty będzie silny? Niejasna perspektywa przyszłości Ukrainy może na powrót wymusić większą premię za ryzyko dla walut naszego regionu.