Źródłem presji sprzedających na złotego – ale i pozostałe waluty regionu tej części Europy – jest umocnienie dolara na rynkach globalnych. Ma ono swoje podłoże z jednej strony w mocnych danych z USA, które skutecznie odebrały rynkowi chęć agresywnych oczekiwań co do kolejnych ruchów Fedu, z drugiej w słabości koniunktury w strefie euro, która z kolei nakręca oczekiwania wobec posunięć Europejskiego Banku Centralnego.
Ostatnie dni to także nieco większa łagodność prezesa NBP w kwestii perspektyw stóp procentowych, choć uczciwie przyznać należy, iż rynkowy scenariusz uwzględnia od jakiegoś czasu szybszy od oficjalnych wypowiedzi restart cyklu łagodzenia monetarnego. W naszej ocenie przestrzeń do osłabienia złotego dość szybko jednak się kurczy. Poziom 4,33 zł za euro powinien położyć kres bieżącej rundzie osłabienia polskiej waluty. Dopuszczamy oczywiście chwilowy ruch nieco powyżej tego poziomu (o mniej niż 1 gr). Ten tydzień nie powinien dostarczyć nowych informacji mogących pozwolić na kontynuacje „ogrywania” bieżącego scenariusza rynkowego (mocniejszy dolar). W efekcie wygasnąć powinna także presja na osłabienie złotego. Jednocześnie zaznaczamy, iż trudno będzie powrócić kursowi EUR/PLN na poziomy widoczne przed dwoma tygodniami (4,25), choć fundamentalnie polska waluta wciąż wygląda atrakcyjnie.