O ile w poprzednich miesiącach notowania szlachetnego metalu kontynuowały wspinaczkę, o tyle w listopadzie mieliśmy najpierw 9-proc. korektę spadkową, a potem mocne odreagowanie, które z kolei stanęło pod znakiem zapytania po poniedziałkowej 3-proc. przecenie. Owa zmienność to bez wątpienia efekt wcześniejszego silnego technicznego wykupienia (w październiku miesięczny RSI zawędrował najwyżej od sierpnia 2020 r.), połączonego z dawno niewidzianymi napływami do funduszy typu ETF, przy jednoczesnym zmniejszeniu zakupów przez banki centralne (z wyjątkiem NBP) i tradycyjnych nabywców złota w formie fizycznej.
Listopadowa huśtawka nastrojów ma przynajmniej taki plus, że pozwala wyznaczyć na wykresie klarowne techniczne poziomy wsparcia i oporu. Wsparcie to dołek korekty w okolicy 2530 USD/oz, zaś poziomy oporu to najpierw ok. 2720, a następnie niespełna 2800 USD. Na wykresie nakreślić też można linię łączącą ostatnie dwie górki. Te wszystkie pułapy będą kluczowe dla diagnozy kierunku trendu w kolejnych miesiącach. Na razie pod względem technicznym ciągle więcej przemawia za wznowieniem tendencji wzrostowej. Pozytywnie należy choćby ocenić fakt, że korekta w pierwszej połowie listopada zatrzymała się, zanim notowania przebiły 100-sesyjną średnią kroczącą (obecnie ok. 2565 USD/oz), która notabene stanowi jeszcze jeden poziom wsparcia.