Jeśli tak się stanie, to można przypuszczać, że regulator będzie chciał głębszej obniżki stawek za sprzedawany przez giełdową firmę surowiec.

Przypomnijmy, że w pierwszym wniosku spółka proponowała jedynie niewielki spadek taryfy. Po ostatniej korekcie obniżka była głębsza, ale nie przekraczała 10 proc. Teraz URE może oczekiwać, że taryfy PGNiG spadną o kilkanaście procent w stosunku do dziś obowiązujących.To działania regulatora de facto odsuwają w czasie termin zatwierdzenia taryf dla PGNiG i jego sześciu spółek dystrybucyjnych oraz państwowego Gaz-Systemu (wszystkie stawki są ze sobą powiązane).

Dopiero wczoraj wieczorem Gaz-System złożył wymaganą przez URE korektę wniosku dotyczącego cen za przesył gazu. Tymczasem bez niego PGNiG nie może ustalić wysokość swoich taryf. Zanim giełdowa spółka otrzyma skorygowaną taryfę przesyłową, uwzględni ją w swoim wniosku i ustosunkuje się do sugestii regulatora, minie co najmniej tydzień. Tym samym jest mało realne, aby URE zatwierdził nowe stawki w połowie przyszłego tygodnia, tak jak zapowiada.

Dziś wiadomo jedynie, że regulator akceptuje wzrosty taryf spółek dystrybucyjnych, obsługujących gazociągi średniego i niskiego ciśnienia. Godzi się również na wzrost taryfy przesyłowej, ale nie o kilkanaście procent, tak jak chciał Gaz-System w pierwszym wniosku. Firmy i regulator nie informują o dokładnych zmianach proponowanych stawek.

Z wcześniejszych wypowiedzi prezesa URE wynika, że będzie dążyć do obniżenie rachunków płaconych za gaz przez finalnych odbiorców. W ich strukturze najwięcej ważą opłaty ponoszone na rzecz PGNiG, a w związku z tym, to przede wszystkim od tej spółki regulator oczekuje obniżenia stawek. Argumentem przemawiającym za forsowaniem takiego rozwiązania są spadające ceny importowanego surowca.