Początek roku na rynkach akcji jest nerwowy. Czy w grudniu inwestorzy się zagalopowali?
Już od przełomu października i listopada obserwujemy wyraźny wzrost szerokości rynku, co z nieco większej perspektywy jest zjawiskiem pozytywnym. W krótkim terminie niektóre miary sentymentu (np. ankiety badające nastroje wśród amerykańskich inwestorów indywidualnych czy zmiana alokacji na portfelach funduszy inwestycyjnych) osiągnęły poziomy, z których zaczynały się co najmniej kilkutygodniowe korekty. Ten mocny rajd na rynkach akcji w dużej mierze wynika z przesunięcia się rynkowych oczekiwań, które obecnie zakładają scenariusz tzw. soft landingu w amerykańskiej gospodarce. Jak trudne jest prognozowanie dokładnej ścieżki dynamiki PKB w poszczególnych gospodarkach i jej wpływu na zyski spółek, pokazał miniony rok, gdy powszechnie spodziewana recesja nie miała miejsca. Do tego dochodzą działania Fedu po stronie stóp procentowych i zarządzania płynnością, które z kolei wpływają na mnożniki wyceny.
Jednym z najsłabszych rynków na początku roku jest jak na razie Polska. Dlaczego?
Polski rynek akcji w dużej mierze jest zakładnikiem kapitału zagranicznego. GPW była w 2023 r. beneficjentem silnej deprecjacji dolara, a ten trend w relacji do złotego mocno przyśpieszył w IV kwartale. Ostatnie dni ubiegłego roku stały pod znakiem nieśmiałych prób odwracania tych tendencji i to widać również na złotym. Analogie historyczne pokazują, że wyznaczanie ekstremów na rynku walutowym korespondowało z analogicznymi szczytami czy dołkami na naszym WIG.
Czytaj więcej
W wyniku zmian w strukturach portfeli, jakich zarządzający dokonują wraz z początkiem stycznia, średni udział akcji i obligacji stał się bardzo zbliżony.