Wczorajsze zwyżki w Azji i Europie to efekt decyzji chińskiego banku centralnego, który poluzował politykę pieniężną, by pobudzić krajową gospodarkę. Skutki tych działań zobaczyliśmy też na naszym parkiecie – silnie drożały m.in. akcje KGHM. WIG20 wreszcie wyrwał się z marazmu. Zyskał 2,2 proc., co było najlepszym wynikiem w Europie, i zakończył sesję na poziomie 2337 pkt. Znalazł się przy górnej granicy ostatniej konsolidacji i jeśli ją przebije, będzie szansa na powrót do lokalnych maksimów z początku miesiąca, czyli okolic 2460 pkt.
W Europie Zachodniej zwyżki okazały się skromniejsze. Znajdujący się w okolicach historycznych szczytów niemiecki DAX zyskał 0,8 proc. Nie poprawił jednak rekordu, zamknął się kilka oczek poniżej 19 tys. pkt. Francuski CAC40 zyskał 1,3 proc., a FTSE-100 w Londynie wzrósł o 0,3 proc.
Na parkietach nowojorskich bez zmian – wczoraj znów zobaczyliśmy rekordy hossy. Poprawiły je S&P 500 oraz Dow Jones Industrial Average. Pierwszy z nich zyskał 0,3 proc., a drugi 0,2 proc. Nasdaq Composite, który wciąż ma kawałek do szczytów, poszedł w górę o 0,6 proc. Zwyżki być może byłyby bardziej okazałe, gdyby inwestorzy nie musieli się mierzyć z kolejnymi słabymi danymi gospodarczymi. Wczoraj był to rozczarowujący odczyt indeksu nastrojów Conference Board.
Dziś z rana obserwowaliśmy dalsze zwyżki na giełdach w Chinach (1,1 proc.) i Hongkongu (0,7 proc.), jednak na większości parkietów w Azji popytowy impuls wygasł. Podobnie może być w Europie – indeksy futures wskazywały z rana, że sesja zacznie się kilka dziesiątych procent pod kreską. Dziś kalendarz makro nie zawiera żadnych istotnych dla inwestorów odczytów.
Jak sytuację na rynkach opisywali z rana eksperci?