Nerwowość przed piątkowym wystąpieniem szefa Fedu narasta. Sytuację dodatkowo nieco skomplikowały wczorajsze wnioski o zasiłki bezrobotnych i niejednoznaczne dane PMI z Ameryki. Początek sesji w USA nadał też ton innym rynkom. Skoro już jesteśmy przy USA, to S&P 500 spadł ostatecznie o 0,9 proc., a Nasdaq Composite o 1,7 proc. Z dużych rynków europejskich na plus wyszedł Frankfurt (0,3 proc.), ale spadały Paryż (kosmetycznie) i Londyn (minus 0,4 proc. w przypadku FTSE 250).
W Warszawie WIG20 nie potrafi odkleić się od 2400 pkt. Minimalnie też spadł mWIG40. Lepiej wypadły maluchy – dodały do środowego rezultatu 0,4 proc. Obroty na całym rynku wzrosły o 13 proc., do 1103 mln zł. „Z perspektywy technicznej rynek schował się w granym od początku tygodnia scenariuszu konsolidacyjnym po najlepszym tygodniu WIG20 od 2020 roku. Finalnie sesja skończyła dla WIG20 w rejonie 2400 pkt, który już w środę stał się punktem równowagi między popytem i podażą. W piątek warto liczyć się z korelacją z rynkami bazowymi i sesją zdominowaną przez czekanie na wystąpienie szefa Fedu” – twierdzi Adam Stańczak, analityk DM BOŚ.
Dzisiaj w Tokio Nikkei 225 zyskał 0,4 proc. Większość giełd tego regionu świeci na zielono.
Czwartek to bliźniacza sesja środowej
Paweł Śliwa, BM mBanku
Wyczekiwania dzień kolejny minął. W tabeli wyników indeksów dominuje czerwień, choć są to kosmetyczne zmiany. Najsłabiej wypadł sektor paliwowy, który stracił aż 2,84%. Swoją cegiełkę dołożył tutaj Orlen, kończąc dzień z wynikiem -2,9%. Zostało to zrównoważone przez dobre wyniki banków a konkretnie PKO BP (+1,18%). WIG-banki zakończył dzień wzrostami o ponad pół procenta.