Po październiku podwyżki nie będą już potrzebne. Inflacja powinna bowiem powoli opadać, a jeśli na początku 2023 r. chwilowo wzrośnie, to tylko z powodu podwyżki cen energii i gazu, na co polityka pieniężna nie ma wpływu.
We wtorek jednak rząd zapowiedział, że podwyżka płacy minimalnej w 2023 r. będzie większa niż wcześniej planowano, wyniesie 20 proc. Organizacje pracodawców biją na alarm, że podsyci to jeszcze inflację albo doprowadzi do zwolnień. Decyzja rządu wpisuje się zresztą w szereg innych działań, które podtrzymują siłę nabywczą dochodów gospodarstw domowych pomimo wzrostu cen i stóp procentowych.
To wszystko zaś stwarza ryzyko, że inflacja będzie uporczywie wysoka. Czy RPP będzie zmuszona wycofać się ze swoich zapowiedzi, że właśnie osiągamy szczyt cyklu podwyżek? Ile podwyżek stóp jeszcze przed nami? I czy niemal rekordowa podwyżka płacy minimalnej rzeczywiście będzie miała tak negatywne konsekwencje, jak twierdzą pracodawcy?
W środowym programie „Prosto z parkietu” na te pytania odpowie Monika Kurtek, główna ekonomistka Banku Pocztowego.