Pierwsza znana transakcja z udziałem bitcoinów została zarejestrowana w 2009 r. Użytkownicy forum BitcoinTalk wymienili, za pośrednictwem serwisu PayPal, 5050 bitcoinów na 5,02 dolara. Jednego bitcoina sprzedali więc za niecałe 0,1 centa. Uczestnicy tej transakcji przez kolejne 15 lat zapewne wielokrotnie się zastanawiali, czy nie lepiej byłoby poczekać ze sprzedażą. Przez te 15 lat ponad 400 razy wróżono bitcoinowi załamanie i „śmierć”. Owszem, zdarzały mu się krachy, ale jak dotąd po nich się podnosił i zdobywał nowe szczyty. 14 marca 2024 r. jego kurs osiągnął rekordowy poziom, wynoszący (według agencji Bloomberga, bo notowania na poszczególnych giełdach się różnią) 73 797,98 USD za 1 bitcoina. Bitcoin był więc nieco droższy od 1 kg złota. Później kurs doświadczył korekty, a w połowie ostatniego tygodnia marca był zbliżony do 70 tys. USD. Wielu inwestorów oczywiście liczy na to, że bitcoin pójdzie jeszcze mocniej w górę. Wszak w kwietniu ma nastąpić tzw. halving, czyli ograniczenie o połowę przyrostu podaży bitcoina. Zwykle halvingi przyczyniały się do tego, że w kolejnych miesiącach bitcoin solidnie zyskiwał. Czy będzie tak również i tym razem? Na korzyść bitcoina działa m.in. to, że stał się on od stycznia kryptowalutą nieco bardziej mainstreamową. Amerykańska Komisja Papierów Wartościowych i Giełd (SEC) zatwierdziła wówczas pierwsze fundusze typu ETF inwestujące w bitcoina na rynku spotowym. Zdołały one przyciągnąć od inwestorów miliardy dolarów. Przyciągnęły na rynek tych, którzy dotychczas wzbraniali się przed kupowaniem bitcoina na giełdach, uważając to za zbyt ryzykowne i trudne, lub nie mogli w niego inwestować bezpośrednio z powodu wiążących ich regulacji.
Kwestia ograniczonej podaży
– Dywagując na temat wartości najpopularniejszej kryptowaluty, warto podkreślić, iż bitcoin nie posiada tzw. wartości godziwej, czyli wartości, którą można by próbować oszacować na bazie informacji o danym aktywie. Nie generuje on bowiem, w odróżnieniu od akcji czy obligacji, zysków, nie wypłaca dywidend czy odsetek. Jest to zarazem minus, ale też plus tego aktywa. Jeżeli bowiem aktywo nie ma wartości godziwej, to może kosztować każdą cenę. Trafiały się więc lata, w których bitcoin potrafił zyskiwać ponad 1000 proc., jak i tracić ponad 70 proc. na swojej wartości. W głównej mierze cena determinowana jest więc przez popularność tego instrumentu w danym momencie – mówi „Parkietowi” Michał Raczyński, dyrektor inwestycyjny platformy Portu.
Jednym z czynników, który mocno wpływa na atrakcyjności bitcoina, jest to, że jest on wirtualną walutą z zaprogramowanym mechanizmem ograniczania przyrostu podaży. Z założenia ma więc należeć do grupy aktywów chroniących przed inflacją. Bitcoina zaprogramowano tak, aby na około cztery lata (czyli po „wydobyciu” kolejnych 210 tys. jego bloków) następował halving. Algorytm przewiduje 32 takie zdarzenia. Pierwszy halving nastąpił w listopadzie 2012 r. i w nieco ponad pół roku po nim kurs bitcoina po raz pierwszy przebił poziom 100 USD. Drugi halving nastąpił w lipcu 2016 r. i w ciągu półtora roku po nim kurs sięgnął 20 tys. USD. Do trzeciego doszło w maju 2020 r., czyli wówczas gdy bitcoin dopiero zaczynał odzyskiwać straty po pandemicznym dołku, a jego cena była poniżej 10 tys. USD. Ponad półtora roku później ustanowił rekord na poziomie przekraczającym 67,5 tys. USD.
Czytaj więcej
Halving bitcoina (BTC), który zachodzi mniej więcej co cztery lata, jest punktem zwrotnym w świecie kryptowalut. Halvingi zasadniczo zmniejszą podaż bitcoina, co może wpływać na popyt i dodatkowo wzmacniać narrację o bitcoinie jako cyfrowym złocie.