Inflacja od wielu miesięcy straszy Polaków. Banki to dobre miejsce, by starać się przeczekać te czasy, skoro na lokatach i tak realnie tracimy?
Wysoka inflacja to wyzwanie dla wszystkich uczestników rynku, zarówno klientów indywidualnych, jak i firm. Przy czym to, co jest tu szczególnie dotkliwe, to ujemna realna wartość stóp procentowych. Wysoki dwucyfrowy poziom inflacji konsumenckiej, który w październiku 2022 r. sięgnął 17,9 proc., nie jest co prawda nowością i był notowany w przeszłości, ale w wielu okresach realny poziom stóp był pozytywny. Takie sytuacje mocniej skłaniają do oszczędzania w bankach i pomnażania realnej wartości posiadanych środków.
Od wielu lat mamy jednak do czynienia z negatywnym trendem, który przyspieszył po 2019 r. i który w ujęciu nominalnym doprowadził realną stopę procentową do poziomu nawet kilkunastu procent na minusie. Dlatego dziś możemy raczej ograniczać wpływ inflacji na realną wartość naszych pieniędzy, niż go całkowicie wyeliminować. Wśród dostępnych rozwiązań są lokaty bankowe oraz np. obligacje skarbowe, a więc formy lokowania kapitału w grupie produktów bezpiecznych lub niskiego ryzyka. Na rynku można znaleźć oprocentowanie lokat znacznie przewyższające poziom głównej stopy procentowej w Polsce, co jest atrakcyjną ofertą, ale nadal nie pozwala całkowicie zniwelować wpływu wzrostu cen.
Inne możliwości dają różne instrumenty rynku kapitałowego oferowane także przez banki. Nie są to jednak rozwiązania dla każdego i trzeba mieć tego świadomość. Nie ma dziś niestety na rynku produktów finansowych wolnych od ryzyka lub o niskim poziomie ryzyka, które mogłyby zapewnić zwrot z naszych środków powyżej obecnego poziomu inflacji. Odpowiadając więc wprost na pytanie – bank to sprzymierzeniec w konfrontacji z inflacją i przynajmniej część portfela warto ulokować w depozyty, mając zapewnioną określoną stopę zwrotu. Dodatkowo w banku klienci mogą znaleźć nie tylko rozwiązania, ale też ekspertyzę i doświadczenie.
Co dzisiaj banki mają do zaproponowania klientom?