Owerko – człowiek orkiestra

Niegdyś wyczynowy piłkarz, dziś prezes i akcjonariusz największej w Polsce spółki handlującej bakaliami. Zbudował ją od zera razem z dwoma przyjaciółmi z SGH. Deklaruje, że nie spocznie na laurach i będzie dalej rozwijał grupę.

Aktualizacja: 18.02.2017 23:40 Publikacja: 08.05.2012 06:00

Marian Owerka, prezes Bakallandu

Marian Owerka, prezes Bakallandu

Foto: Archiwum

Marian Owerko kończy w tym roku 42 lata, ale ma tak potężny bagaż doświadczeń w biznesie, że nie powstydziłby się go znacznie starszy człowiek.

Żyłkę do handlu miał praktycznie od dziecka. Już będąc w szkole średniej – bez wiedzy rodziców – wyjeżdżał do Czechosłowacji, na Węgry, do Rumunii i Bułgarii, by handlować na bazarach i w pociągach.

Osoby znające  Owerkę określają go jako osobę niezwykle wszechstronną. Angażuje się w wiele przedsięwzięć. Jest m.in. wiceprezesem Polskiej Rady Biznesu.

Trio z dyrygentem na czele

Początek bakaliowego biznesu sięga lat 90. To właśnie Owerko jest utożsamiany z Bakallandem. Ale przy każdej okazji podkreśla, że sukces Bakallandu to nie tylko jego zasługa, ale również Artura Ungiera i Jarosława Nikołajuka. Ci trzej przyjaciele ze Szkoły Głównej Handlowej założyli w 1991 r. spółkę Uno Tradex, handlującą owocami. Po kilku miesiącach?rozszerzyli asortyment o bakalie. Biznes wystartował w 37-metrowej kawalerce na warszawskiej Ochocie. Wnoszenie i znoszenie gotowych, ciężkich produktów z pierwszego piętra w bloku nie należało do łatwych zadań. Po jakimś czasie firma przeniosła się do „lepszej" lokalizacji – do trzech wolno stojących wagonów, które spełniały funkcje fabryki i magazynu.

Jak wspomina Owerko, nie zawsze było kolorowo. W 1993 r. firma została okradziona. Nie była ubezpieczona, więc biznes musiał startować od zera. Przełomowy był rok 1996, kiedy Bakalland zadebiutował na GPW.

Spożywcza grupa się rozrasta

Ze środków pozyskanych ze sprzedaży akcji Bakalland sfinansował przejęcia. Grupa powiększyła się o kilka firm z segmentu zdrowej żywności.

Następnie Bakalland nabył udziały w spółce Gardenia, zajmującej się skupem i przetwarzaniem owoców. Niedługo Gardenia zwiększy swoje moce produkcyjne, ponieważ na finiszu jest budowa nowego zakładu w Tarnogrodzie.

Ostatnią transakcją był zakup firmy Pifo Eko Strefa. Kosztowała  57 mln zł. Zajmuje się m.in. produkcją płatków śniadaniowych i Owerko pokłada w niej bardzo duże nadzieje. – Akwizycja doprowadziła do znacznego zwiększenia przychodów i EBITDA (zysk operacyjny plus amortyzacja – red.) grupy, ale zarazem spowodowała wzrost jej zadłużenia i dlatego w najbliższym czasie raczej nie należy oczekiwać kolejnych przejęć – mówi Adam Kaptur, analityk Millennium DM.

Akcjonariusze Bakallandu nie powinni narzekać. – Od debiutu w 2006 r. spółka tylko raz nie zakończyła roku obrotowego skonsolidowanym zyskiem netto. Wielokrotnie była też wypłacana dywidenda – przypomina Kaptur.

Z kolei Monika Kalwasińska z DM PKO?BP komentuje, że Owerko wraz z pozostałymi założycielami spółki postawił sobie za cel budowę grupy o przychodach minimum 500 mln zł. – Patrząc wstecz, można stwierdzić, że pierwsze akwizycje związane z budową segmentu produktów ekologicznych (Polgrunt, Mogo) nie były do końca udane i nie przyniosły zakładanego efektu. Ale z drugiej strony Bakalland dużo na się uczył, jeśli chodzi o celowość przeprowadzania tego typu transakcji – mówi. Jej zdaniem w perspektywie kilku lat Bakalland ma szansę stać się silnym graczem, który będzie atrakcyjnym celem do przejęcia dla niejednego inwestora branżowego, jak stało się to np. z Kamisem.

Teraz Bakalland jest liderem branży, z  24-proc. udziałem. Pozostałe dwa miejsca przypadają jego giełdowym konkurentom. Około 8,9 proc. rynku kontroluje Helio, a 8,2 proc. Atlanta. W 2008 r. Bakalland i Atlanta miały się połączyć. Jednak strony zrezygnowały z transakcji. Głównym powodem były rozbieżności w kwestii wyceny poszczególnych spółek.

Hiszpania faworytem

Owerko jest wielkim fanem piłki nożnej. Nic dziwnego, zważywszy że był zawodowym piłkarzem i wciąż aktywnie uprawia sport, m.in. tenis.

– Owerko to bardzo rzeczowy, skrupulatny i wymagający typ lidera. Trudno o bardziej walecznego gracza. Mam wrażenie, że zasada, którą kieruje się w sporcie – „nie ma przegranych piłek"– towarzyszy mu też w życiu zawodowym – mówi Rober Niczewski, który współpracował z Bakallandem, a obecnie jest partnerem w Bellini Capital.

Na kogo stawia Owerko w Euro 2012? – Głęboko wierzę w reprezentację Polski, chociaż mam obawy, czy trener Franciszek Smuda jest na tyle charyzmatyczną osobą, aby pomagać naszym piłkarzom. Ale równocześnie nigdy nie mieliśmy aż tylu piłkarzy grających na najwyższym poziomie europejskim – mówi. Jego zdaniem faworytem turnieju jest Hiszpania.

[email protected]

Pytania do Mariana Owerki, prezesa Bakallandu

W pierwszym półroczu roku obrotowego 2011/2012 w grupie dało się zauważyć wzrost zysku operacyjnego i spadek zysku netto. Czy podobnej tendencji można się spodziewać w drugim półroczu?

Tak, ponieważ Bakalland sfinansował zakup 100 proc. udziałów w spółce Pifo Eko Strefa kredytem, który obciąża nam wynik netto.

Jak pan ocenia obecną sytuację na rynku surowców i na rynku walutowym?

Rynek surowcowy ustabilizował się, ale niestety na historycznie wysokich poziomach cenowych. Rynek walutowy obecnie, versus 2011 rok, także nie jest sprzyjający. Dolar, który jest główną walutą dla importu bakalii, jest droższy o blisko 15 proc.

Reasumując: może być tylko lepiej.

Czy spółka może wypłacić dywidendę z zysku za trwający rok obrotowy?

Będziemy bardziej się skłaniać do przeznaczania zysku na spłatę kredytów.

Czy Bakalland rozważa przejęcia lub fuzje z podmiotami z branży spożywczej?

Rynek po stronie dystrybucji się konsoliduje. Dlatego rynek po stronie produkcji także powinien iść w tym kierunku. My nie zostajemy w tyle, ale teraz dla nas najważniejszy jest rozwój organiczny.

Cały czas pracujemy nad firmą Pifo Eko Strefa i nad rozwojem produktów pod marką Bakalland, a produkowanych przez Pifo.

Bakalland jest liderem branży. Jak zachowuje się wasza konkurencja – zmniejsza czy zwiększa dystans do Bakallandu?

Konkurencja rozwija się bardzo dynamicznie, co sprzyja rozwojowi rynku (jego wartości). W bakaliach rośniemy wraz z rynkiem, z kolei w segmencie mas do ciast szybciej niż rynek, a w nowej dla nas kategorii –produktów śniadaniowych – mamy gigantyczne przyrosty, choć to również efekt niskiej bazy.

Bakalland produkuje też produkty pod markami sieci handlowych. Jak duży udział w przychodach grupy stanowi ich sprzedaż?

Ponad 25 proc. i rośnie.

Spółka Bio Concept Gardenia buduje nowy zakład. Kiedy zostanie oddany do użytku?

Zgodnie z planem. Przed sezonem skupowym, czyli w czerwcu, przecinamy wstęgę.

Czy Bakalland rozważa wejście w jakiś nowy segment rynku spożywczego?

Najbliższy rok poświęcimy na rozwój już istniejących kategorii. Tym bardziej że w każdej istnieje bardzo duży potencjał wzrostu.

Na ile jest wyceniany obecnie polski rynek bakalii i w jakim tempie rocznie może rosnąć?

Rynek bakalii i mas bakaliowych (tak go definiujemy za firmą Nielsen) wart jest 620 mln zł i rośnie o blisko 7 proc. rocznie. Chociaż ostatnio wzrost troszkę zwolnił, ze względu na wysokie ceny bakalii.

Popularność bakalii w naszym kraju rośnie, ale wciąż jesteśmy na szarym końcu, jeśli chodzi o spożycie w przeliczeniu na jednego mieszkańca. Czy jest szansa, że dogonimy inne europejskie kraje?

Według Eurostatu Polacy konsumują 1,8 kg bakalii rocznie na osobę, a Niemcy 5,5 kg. Mam nadzieję, że ich dogonimy w konsumpcji bakalii, a potem weźmiemy się za piłkę nożną (śmiech).

Przychody systematycznie rosną

Rozwój Bakallandu dobrze ilustruje skala wzrostu sprzedaży grupy. Począwszy od 2006 r., czyli od momentu debiutu na GPW, poszły w górę ponad dwa razy. W pierwszym półroczu roku obrotowego 2011/2012 (rok kończy się 30 czerwca 2012 r.) wyniosły one prawie 159 mln zł. Skonsolidowany zysk netto wyniósł 6,9 mln zł, a zysk operacyjny 14,4 mln zł. Zarząd nie publikował prognoz finansowych.

Kurs powoli odrabia straty

Bakalland zadebiutował na GPW w grudniu 2006 r. Sprzedał akcje w ofercie publicznej po 7,5 zł. Od tego czasu potaniały o blisko 44 proc. Kurs wyznaczył absolutne maksimum na poziomie 9 zł w styczniu 2007 r. Następnie zaczął spadać i do czerwca 2008 r. oscylował w granicach 8–6 zł. Po przebiciu poziomu 5 zł zniżkował dalej. Trend spadkowy był przerywany korektami wzrostowymi, ale wreszcie papier wyznaczył historyczny dołek na poziomie 2,3 zł dokładnie w dniu dna bessy – czyli 17 lutego 2009 r. Od tego czasu odrabia straty i zachowuje się nieznacznie gorzej niż rynek. Od momentu dna bessy WIG wzrósł o 87 proc., a kurs Bakallandu o 82 proc. Kapitalizacja spółki sięga obecnie

90 mln zł. Średni wskaźnik ceny do zysku (C/Z) dla spółek bakaliowych wynosi 19. Najwyższy, bo przekraczający 26, jest dla Helio. Dla Bakallandu wynosi on 24,8. Natomiast najniższy C/Z, na poziomie 6, ma Atlanta. Zdaniem analityków branża ma przed sobą dobre perspektywy.

Parkiet PLUS
Wstrząs polityczny w Tokio, który jakoś nie wystraszył inwestorów
Materiał Promocyjny
Pieniądze od banku za wyrobienie karty kredytowej
Parkiet PLUS
Coraz więcej czynników przemawia przeciw złotemu
Parkiet PLUS
GPW i Wall Street. Kiedy znikną te męczące analogie?
Parkiet PLUS
Niepewność na rynku miedzi nie pomaga notowaniom KGHM
Materiał Promocyjny
Sieć T-Mobile Polska nagrodzona przez użytkowników w prestiżowym rankingu
Parkiet PLUS
Debata Parkietu. Co wybory w USA oznaczają dla świata i rynków?
Parkiet PLUS
Efekt Halloween. Anomalia, która istnieć nie powinna, ale istnieje