Wydawałoby się, że dziedzictwo Karola Marksa, twórcy socjalizmu „naukowego", zostało przez ostatnie 100 lat już totalnie skompromitowane. W drugiej dekadzie XXI w. cały czas jednak są widoczne oznaki fascynacji jego twórczością, a nawet jego kultu. Myśl autora „Kapitału" wciąż fascynuje uniwersytecką lewicę, ale nie tylko nią. W 2018 r. na obchodach 200. rocznicy jego urodzin przemawiał Jean-Claude Juncker, przewodniczący Komisji Europejskiej. – Marks nie powinien być obwiniany o zbrodnie, jakie popełniali jego zwolennicy wiele dekad po jego śmierci – mówił Juncker. Stwierdził również, że filozofia Marksa wpłynęła pozytywnie na Unię Europejską, pokazując, że poprawa praw socjalnych jest zadaniem naszych czasów. W Trewirze, rodzinnym mieście Marksa, stanął w zeszłym roku jego pięciometrowy pomnik, podarowany przez chiński rząd. Choć Chiny są państwem szybko rozwijającym się dzięki kapitalistycznym reformom, to marksizm jest tam wciąż przedmiotem obowiązkowym na uniwersytetach. Co więcej, państwo promuje postać Marksa wśród młodego pokolenia za pomocą takich propagandowych dziełek, jak serial animowany „Przywódca". Jednocześnie jednak myśl Marksa wywołuje wciąż w wielu krajach ożywioną krytykę i sprzeciw. W lutym 2019 r. grób Marksa na londyńskim cmentarzu Highgate został dwukrotnie pomazany hasłami przypominającymi „bolszewicki holokaust" i wypominającymi Marksowi „doktrynę nienawiści" i bycie „architektem ludobójstwa". Marks więc nadal potrafi wzbudzać ogromne emocje – od nienawiści po uwielbienie. I choć wydaje się, że jego biografia została prześwietlona na wszelkie możliwe sposoby, to wciąż są w niej białe plamy i epizody, które mogłyby zszokować jego zwolenników.
Agent i donosiciel?
Marks przez ponad 150 lat był postrzegany jako „wielki rewolucjonista", który rzucił wyzwanie całemu europejskiemu establishmentowi. Z tym wizerunkiem kłócą się jednak jego powiązania rodzinne. Żoną Marksa była Jenny von Westphalen, której brat Ferdinand von Westphalen był... pruskim ministrem spraw wewnętrznych w latach 1850–1858. I to ministrem znanym z „reakcyjnych" poglądów i z zamiłowania do stosowania prowokacji w walce z rewolucjonistami. Marks był z nim w tak dobrej komitywie, że rosyjski anarchista Michaił Bakunin uważał go za prowokatora tajnych służb, mającego za zadanie przechwycić kontrolę nad ruchem rewolucyjnym. Sporą część życiorysu Marksa wypełniają inicjowane przez niego konflikty z innymi rewolucjonistami, co czyni te oskarżenia prawdopodobnymi. Niemiecki badacz Wolfgang Waldner dokumentuje te poszlaki w książce „Pruski agent rządowy Karol Marks". Autor „Kapitału" prawdopodobnie jednak pracował nie tylko dla pruskich tajnych służb. W 1960 r. kanclerz Austrii Julius Raab podarował sowieckiemu przywódcy Nikicie Chruszczowowi zbiór listów Marksa. Sowiecki przywódca był z tego powodu wściekły, gdyż w listach tych znajdowały się donosy składane przez Marksa na swoich przyjaciół do austriackiej tajnej policji.
Niezwykle interesujące powiązania wskazujące, że Marks mógł pracować dla wielu stron, można też znaleźć, analizując jego pobyt w Londynie. Jednym z tamtejszych jego pracodawców był David Urquhart, dyplomata i tajny agent, który m.in. organizował czerkieskich powstańców przeciwko Rosji. Prywatny sekretarz Marksa, Wilhelm Pieper, będący zarazem przewodniczącym Związku Komunistów, był zaś prywatnym nauczycielem Alfreda Rothschilda, który w wieku 26 lat został... prezesem Banku Anglii i piastował to stanowisko przez 20 lat. Z Rothschildami związany był również inny bliski przyjaciel Marksa – Theodor Creizenach, prywatny nauczyciel w domu Anselma Salomona von Rothschilda, założyciela banku Creditanstalt.
Benjamin Disraeli, brytyjski mąż stanu, premier w latach 1874–1880 r. w swojej powieści „Coningsby" wydanej w 1844 r. zamieścił wzmiankę o „rewolucji, która ma wybuchnąć w Niemczech za dwa lata", czyniąc wyraźne aluzje do nieistniejącego jeszcze wówczas ruchu komunistycznego. Wykazał się profetycznym wyczuciem, czy miał dostęp do tajnych informacji, które krążyły wśród elit? Niewątpliwie Disraeli był wyznawcą spiskowej teorii dziejów i widział w Marksie marionetkę ciemnych sił. Podobnie jak główny wróg Marksa, czyli Bakunin. „Świat jest obecnie, przynajmniej w dużej części, do dyspozycji Marksa, a z drugiej strony Rothschilda. To może wydawać się dziwne. Co może łączyć socjalizm i wiodący bank? Chodzi o to, że autorytarny socjalizm, komunizm Marksa, domaga się silnej centralizacji państwa. A tam, gdzie jest centralizacja państwa, musi być bank centralny, a tam taki bank istnieje, spekuluje pracą ludzi" – pisał Bakunin w 1869 r.
Proletariusze łączcie się
Choć obecnie Marks jest idolem środowisk dopatrujących się wszędzie rasizmu, seksizmu i faszyzmu, to wyznawał poglądy, które mocno mogłoby te środowiska zszokować. Popierał np. europejski kolonializm, argumentując, że doprowadzi on kraje Azji i Afryki do przyspieszonego rozwoju kapitalistycznego, tym samym kierując je na drogę ku rewolucji komunistycznej. „Aczkolwiek uczucie ludzkie wzdryga się na widok zniszczenia i rozkładu dziesiątków tysięcy pracowitych, patriarchalnych i pokojowych organizacji społecznych, rzuconych w morze nieszczęść, na widok ich członków pozbawionych jednocześnie swej starej formy cywilizacyjnej i dziedzicznych środków utrzymania – nie wolno nam zapominać, (...) że te małe wspólnoty (...) oddawały człowieka w jarzmo zewnętrznych okoliczności, zamiast go wynieść do roli władcy tych okoliczności" – usprawiedliwiał brytyjskie rządy w Indiach,