Wynik odsetkowy odpowiadający za ponad 70 proc. przychodów banków znalazł się pod presją z powodu ścięcia stóp procentowych przez Radę Polityki Pieniężnej do niemal zera (więcej w ramce poniżej). W czerwcu banki miały 3,85 mld zł wyniku z odsetek, o prawie 12 proc. mniej niż w marcu, 3 proc. niż w kwietniu i 5 proc. niż w maju. Wobec czerwca ubiegłego roku, mimo niezłego wzrostu portfela w tym czasie, wynik spadł o ponad 7 proc.
Lokaty, jakie znamy, przestają istnieć
– Spadek stóp procentowych negatywnie wpływa na wynik z odsetek. Wskaźnik rentowności aktywów spada, bo większość z nich opiera się na stawkach WIBOR czy WIBID. Także w kolejnych kwartałach czeka nas niższy poziom przychodów odsetkowych niż w miesiącach przed pandemią – mówi Andreas Boeger, wiceprezes mBanku do spraw finansów.
Jednak raporty za II kwartał pokazują, że wynik odsetkowy czasami zaskakiwał pozytywnie. Ubytek w tym okresie nie był tak duży, jakiego oczekiwano, biorąc pod uwagę podawane przez same banki w maju i czerwcu szacunki wpływu cięcia stóp na ten rezultat, co sugeruje, że były one zbyt pesymistyczne lub, co mało prawdopodobne, fatalne będzie drugie półrocze pod tym względem. Dołek wyniku odsetkowego powinien nastąpić w III kwartale, ale część banków wskazuje, że negatywny wpływ obniżek stóp procentowych na wyniki może być nieco mniejszy, niż wcześniej oszacowały. Wynika to z szybszego i głębszego, niż oczekiwano, obniżenia kosztów finansowania, a do tego wolumeny kredytowe nie były aż tak bardzo słabe, jak oczekiwano na początku pandemii. Dodatkowo pomogła nadpłynność, wspierana działaniami banku centralnego i stymulacją fiskalną, która pompowała wartość aktywów odsetkowych. Tylko przez kwartał łączne aktywa sektora urosły o blisko 160 mld zł, czyli 7,5 proc., do 2,27 bln zł na koniec czerwca. Jednak odpowiadał za to głównie wzrost instrumentów dłużnych (o 184 mld zł, czyli 37 proc.), a nie kredytów (skurczyły się o 33 mld zł, czyli 2 proc.).
Bankom dość sprawnie udaje się ściąć koszt finansowania. Na koniec czerwca oprocentowanie istniejących depozytów ogółem (terminowych i bieżących) wynosiło średnio 0,43 proc. (dla firm i klientów indywidualnych), czyli o 0,33 pkt proc. mniej niż na koniec lutego (ostatni miesiąc przed cięciami stóp procentowych). Widać wyraźnie, że maleje różnica między oprocentowaniem lokat a depozytów bieżących. W przypadku firm oprocentowanie tych pierwszych to już tylko 0,54 proc., czyli jest tylko o 0,47 pkt proc. większe niż depozytów bieżących. Jeszcze parę miesięcy temu różnica sięgała 0,80 pkt proc. Istniejące lokaty gospodarstw domowych średnio oprocentowane są na 1,04 proc., czyli 0,73 pkt proc. więcej niż bieżące. W lutym różnica wynosiła 0,92 pkt proc. To dane za czerwiec. W kolejnych miesiącach prawdopodobnie spread między kosztem depozytów terminowych i bieżących będzie się wciąż zmniejszał, bo wygasać będą zawierane przed pandemią lokaty, a banki wciąż dostosowują cenniki do niższych stóp oraz wypierają ze swoich bilansów lokaty, których stawki w największych bankach są już de facto zerowe (nominalnie). Wysoka nadpłynność banków powoduje, że mogą sobie pozwolić na niepłacenie za depozyty, a od firm pobierają nawet opłaty od przetrzymywania dużych środków.