Inwestycyjna zielona wyspa

Polska była jednym z niewielu państw UE, które w 2020 r. przyciągnęły więcej inwestycji zagranicznych typu greenfield niż rok wcześniej. To zwiastun, że boom eksportowy będzie trwał.

Publikacja: 27.06.2021 06:00

Wywołany przez pandemię koronawirusa kryzys gospodarczy pod wieloma względami nie okazał się tak głęboki, jak można się było obawiać w pierwszych jego miesiącach. To w dużej mierze zasługa programów rządowych, które nie pozwoliły na istotny spadek dochodów gospodarstw domowych, co podtrzymało ich wydatki – przynajmniej na towary, skoro z wielu usług nie można było korzystać. Efektem szybkiej reakcji banków centralnych były z kolei niezakłócone transgraniczne przepływy kapitału. Z danych Banku Rozrachunków Międzynarodowych (BIS) wynika, że wartość zagranicznych należności banków zwiększyła się w ub.r. o około 7 proc., co mocno kontrastuje z ich załamaniem w czasie globalnego kryzysu finansowego z pierwszej dekady tego wieku. Żadne zastrzyki płynności nie były jednak w stanie zapobiec załamaniu inwestycji. W warunkach niepewności firmy z takimi decyzjami po prostu się wstrzymywały, czego konsekwencją są dziś niedobory wielu surowców, komponentów oraz kontenerów i statków. Szczególnie mocno pandemia uderzyła w inwestycje transgraniczne.

Więcej projektów, ale mniejszych

Jak wynika z opublikowanego niedawno raportu Konferencji Narodów Zjednoczonych ds. Handlu i Rozwoju (UNCTAD), ogólnoświatowa wartość bezpośrednich inwestycji zagranicznych (BIZ) załamała się w 2020 r. o 35 proc., najbardziej od 2001 r., do niespełna 1 bln USD. To oznacza, że znalazła się najniżej od 2005 r. Strumień transgranicznych inwestycji nie wysechł tak bardzo nawet w 2009 r. w następstwie globalnego kryzysu finansowego. Wtedy wartość BIZ wyniosła ponad 1,2 bln USD.

Na pierwszy rzut oka załamanie inwestycji w większym stopniu dotknęło gospodarki dojrzałe, gdzie wartość BIZ tąpnęła o 58 proc., w tym w UE aż o 73 proc. Tymczasem w gospodarkach rozwijających się wartość takich inwestycji zmalała tylko o 8 proc., głównie dzięki sile przyciągania Azji. Ale za załamaniem inwestycji w krajach rozwiniętych stoi w dużej mierze mniejszy ruch w dziedzinie fuzji i przejęć oraz transakcji wewnętrznych międzynarodowych koncernów. Wartość BIZ typu greenfield – czyli realizowanych od zera, na przysłowiowym ściernisku– w krajach zamożnych zmalała o 19 proc., a w samej UE o 16 proc., podczas gdy w gospodarkach rozwijających się – dla których mają one większe znaczenie – o 42 proc.

Jednym z jasnych punktów nie tylko na mapie Europy, ale i świata, okazała się Polska. Z danych UNCTAD wynika, że wartość BIZ nad Wisłą zmalała o zaledwie 7 proc., do nieco ponad 10 mld USD. To akurat wynik tylko pozornie dobry, bo stoi za nim niska baza odniesienia, spowodowana przez ostry spadek BIZ w 2019 r. Rok wcześniej wartość takich inwestycji w Polsce wyniosła niemal 16 mld USD, najwięcej od 2007 r. Za niespodziankę uznać można jednak to, że najbardziej istotny dla rozwoju gospodarki komponent BIZ, czyli inwestycje typu greenfield, pozostał stabilny. Zagraniczni inwestorzy ogłosili nad Wisłą 465 tego rodzaju projektów, najwięcej od co najmniej 2003 r. Rok wcześniej takich inwestycji ogłoszono 448. Dla porównania, w całej UE liczba ogłoszonych projektów tego typu zmalała o 15 proc. Pomijając Polskę, przybyło ich tylko w pięciu krajach (Grecja, Niemcy, Szwecja, Estonia, Irlandia).

Co szósty dolar trafia nad Wisłę

Łączna wartość ogłoszonych w 2020 r. nad Wisłą inwestycji greenfield wyniosła 24,3 mld USD, minimalnie (o niespełna 1 proc.) mniej niż w 2019 r., który był pod tym względem wyjątkowo udany. W historii danych UNCTAD lepszy był tylko 2008 r. Zeszłoroczny wynik mieści się więc wciąż na podium. Potrzebne jest tu jednak zastrzeżenie: wartość BIZ jest podawana w cenach bieżących. To oznacza, że czymś naturalnym powinien być jej wzrost wraz z nominalnym PKB. A tak liczony PKB zdołał urosnąć minimalnie nawet w pandemicznym 2020 r. (a od 2010 r. do 2019 r. podskoczył o niemal 59 proc., podczas gdy PKB w cenach stałych zwiększył się o 38 proc.). W rezultacie, wartość inwestycji typu greenfield w stosunku do PKB minimalnie się w zeszłym roku obniżyła. Utrzymała się jednak powyżej 4 proc. PKB, tak jak w 2019 r. I choć, patrząc w szerszej perspektywie, nie był to wynik nadzwyczajny (patrz wykres), w warunkach pandemicznych był spektakularny. Jak wyliczyli ekonomiści z banku Pekao, jeszcze tylko w czterech innych krajach UE – na Węgrzech, Łotwie i Słowacji oraz w Irlandii – wartość inwestycji zagranicznych realizowanych od zera przekroczyła w ub.r. 2 proc. PKB. O tym, że Polska przyciągała w ub.r. takich inwestycji nieproporcjonalnie dużo, świadczy również to, że tylko w czterech krajach świata – w Niemczech, Wielkiej Brytanii, USA i Chinach – ich wartość była większa. Są to jednak gospodarki zdecydowanie większe od polskiej.

Wzrostem wartości BIZ typu greenfield w 2020 r. pochwalić może się dziesięć krajów UE, w tym np. Słowacja. Średnio jednak w całej Unii zmalała ona o 16 proc. Dzięki temu, że nad Wisłą zniżka była mniejsza, Polska odpowiadała w ub.r. za 17,8 proc. wartości ogłoszonych w UE projektów tego rodzaju. W porównaniu z 2019 r. udział ten wzrósł o 2,8 pkt proc. Lepszym wynikiem mogą się pochwalić tylko Niemcy (5,2 pkt proc.). To kontynuacja trendu, który widoczny jest już od kilku lat. W 2015 r. Polska odpowiadała za zaledwie 6,7 proc. trafiających do UE bezpośrednich inwestycji zagranicznych typu greenfield. Żaden inny kraj nie może się pochwalić takim wzrostem tego udziału w kolejnych pięciu latach. Równolegle zwiększał się też udział Polski w ogóle tego rodzaju projektów realizowanych na świecie.

Inwestorzy bez wyboru

Dlaczego pandemia nie zatrzymała napływu najbardziej pożądanego rodzaju BIZ do Polski, choć globalnie doprowadziła do załamania tego rodzaju przepływów kapitału? Kusząca jest hipoteza, że był to przejaw przebudowy globalnych łańcuchów dostaw, czyli tzw. nearshoringu (przenoszenia produkcji bliżej rynków zbytu), o której mówiło się od początku pandemii. Faktem jest, że napływ inwestycji typu greenfield do Chin – skąd, w myśl tej hipotezy, produkcja miała być przenoszona na inne rynki – zmalał w 2020 r. o połowę. Ale bez znajomości branżowej struktury zapowiadanych nad Wisłą inwestycji typu greenfield – a takich danych na razie nie ma – nie da się rozstrzygnąć, czy Polsce udało się skorzystać na mniejszej sile przyciągania Chin. – Jeśli pandemia rzeczywiście spowoduje jakieś zmiany w globalnych łańcuchach dostaw, to zobaczymy je z opóźnieniem. To, co widzieliśmy w ub.r., to raczej kontynuacja trendów z poprzednich lat – ocenia Piotr Bartkiewicz, ekonomista z Banku Peako. – Od pewnego czasu firmy, które chcą mieć produkcję blisko europejskich rynków zbytu, nie mają poza Polską wielkiego wyboru. Rosja i Turcja straciły na atrakcyjności, a inne kraje są mniejsze. Polska ma dobre położenie i przyciąga inwestorów wykształconą siłą roboczą. Wiele mówi się o niedoborze pracowników, ale na razie ten problem łagodzi imigracja z Ukrainy i Białorusi. Jednocześnie polska gospodarka jest dobrze zdywersyfikowana, co ułatwia inwestorom znalezienie wykonawców, a później poddostawców – tłumaczy. W danych UNCTAD wyraźnie widać też wzrost liczby ogłaszanych w Polsce inwestycji typu greenfield po referendum dotyczącym wyjścia Wielkiej Brytanii z UE. To przyspieszyło napływ nad Wisłę inwestycji w szeroko rozumianym sektorze usługowym.

Jak podbiliśmy rynek akumulatorów

O ile o źródłach atrakcyjności Polski w oczach zagranicznych inwestorów można dyskutować, o tyle jej konsekwencje są jasne. „To zwiastun boomu eksportowego w zbliżających się latach" – tak napływ inwestycji typu greenfield skomentował na Twitterze Marcin Czaplicki, ekonomista z PKO BP. Odniósł się do tego, że szybki wzrost polskiego eksportu w ostatnich latach to głównie konsekwencja inwestycji realizowanych w Polsce wcześniej przez międzynarodowe przedsiębiorstwa. Przykładowo, dzięki inwestycji koreańskiej LG Chem w podwrocławskich Biskupicach Polska stała się europejskim liderem sprzedaży akumulatorów litowo-jonowych. W 2020 r. ich eksport podwoił się do około 4 mld euro, detronizując najważniejszy dotąd polski produkt eksportowy: papierosy. Ogółem w całym ub.r. zagraniczna sprzedaż towarów – licząc w złotych – zwiększyła się o 3,3 proc., po zwyżce o nieco ponad 8 proc. rok wcześniej. To wystarczyło, aby udział Polski w całkowitej wartości światowego eksportu towarów wzrósł do 1,8 proc., z 1,7 proc. rok wcześniej. To na pierwszy rzut oka zmiana niewielka, ale większą pochwalić mogło się zaledwie pięć krajów. Inwestycje typu greenfield przynoszą nam również inne korzyści. – Często wiążą się z transferem nowych technologii, przesuwaniem w górę w łańcuchu wartości dodanej – tłumaczy Piotr Bartkiewicz z Pekao.

Teoretycznie ogłaszane w ub.r. plany realizacji w Polsce projektów typu greenfield powinny też przekładać się na faktyczne wydatki inwestycyjne w tym roku, przyczyniając się do ożywienia w gospodarce. W praktyce jednak, jak wynika z analizy Pekao, ta zależność w przeszłości była słaba. – Niemniej dane UNCTAD wpisują się dobrze w całą serię informacji sugerujących dobre perspektywy inwestycji w Polsce – podkreśla Bartkiewicz.

Parkiet PLUS
Obligacje w 2025 r. Plusy i minusy możliwych obniżek stóp procentowych
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Parkiet PLUS
Zyski zamienione w straty. Co poszło nie tak
Parkiet PLUS
Powyborcze roszady na giełdach
Parkiet PLUS
Prezes Ireneusz Fąfara: To nie koniec radykalnych ruchów w Orlenie
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Parkiet PLUS
Unijne regulacje wymuszą istotne zmiany na rynku biopaliw
Parkiet PLUS
Prezes Tauronu: Los starszych elektrowni nieznany. W Tauronie zwolnień nie będzie