Podwyższona zmienność, która jest solą tego rynku, oraz nadzwyczajne wydarzenia, jak chociażby gigantyczna przecena ropy naftowej z kwietnia 2020 r., sprawiły, że inwestorzy znowu chętniej sięgali po instrumenty oferowane na tym rynku. A jest w czym wybierać.
Rynek forex i CFD to praktycznie nieograniczone możliwości inwestycyjne, które są oferowane nie tylko przez wyspecjalizowane w tym obszarze firmy, ale i przez tradycyjnych brokerów. Dają nie tylko ekspozycję na rynek walut, ale i na surowce, produkty rolne, indeksy giełdowe, pojedyncze akcje czy kryptowaluty. Wszystko to okraszone jest dźwignią finansową, która jest nieodzownym elementem tego rynku. To dzięki niej inwestorzy, angażując stosunkowo nieduże kwoty, są w stanie uzyskiwać ponadprzeciętne stopy zwrotu. Trzeba jednak pamiętać, że każdy kij ma dwa końce. Przy nietrafionych inwestycjach i wykorzystaniu dźwigni finansowej można szybko i znacząco uszczuplić wartość portfela. Statystyki pozostają natomiast nieubłagane – większość inwestorów nadal traci na tym rynku.
Dźwignia przez ostatnie lata była jednym z najgorętszych tematów dla uczestników rynku. Regulatorzy postanowili bowiem ograniczyć maksymalny poziom lewara, aby zmniejszyć ryzyko. Według obecnych przepisów maksymalny dopuszczalny lewar dla głównych par walutowych wynosi 1 do 30, 1 do 20 dla złota i 1 do 10 dla innych surowców (wcześniej było to 1 do 100, a jeszcze kilka lat temu nawet 1 do 500).
KNF otworzyła jednak furtkę inwestorom, którzy chcą handlować z wyższą dźwignią. Aby sięgnąć po większy lewar (1 do 100), trzeba uzyskać status klienta doświadczonego, co w praktyce oznacza wykazanie się odpowiednim poziomem wiedzy i doświadczenia rynkowego.