Inwestowanie na GPW to nie jest zajęcie dla ludzi o słabej psychice i małej odporności na stres. Po ponad ośmiu miesiącach 2022 r. wręcz powiedziałbym, że wpis w CV w doświadczeniu zawodowym „inwestowanie w spółki z GPW” powinien być jednoznacznym dowodem na to, że oto przed rekruterem stoi nieszablonowa postać o stalowych nerwach.

W powyższym niewiele niestety jest podkoloryzowane. Faktem jest, że od wielu lat inwestorom przez rządzących rzucane są kłody pod nogi – a to likwidacja OFE, a to podatki na spółki, a teraz chaotyczne próby przenoszenia kosztów wysokich cen na spółki Skarbu Państwa. Efektem tego jest spadek indeksu WIG20 w samym tylko sierpniu o ponad 11 proc. Jasne, globalnie też było słabo, bo z nadziei na odejście od podwyżek stóp procentowych w USA raczej nici, co dobitnie zostało powiedziane podczas konferencji w Jackson Hole – gospodarka amerykańska według Rezerwy Federalnej jest na tyle silna, aby znieść dalsze podwyżki stóp, a priorytetem jest zwalczanie uporczywie wysokiej inflacji. Ten sam problem jest w Polsce oraz strefie euro. I to razem z recesyjnymi obawami (bo wysokie stopy) jest prawdopodobnie głównym winowajcą globalnej bessy, odpowiadając jednak tylko za część spadków na GPW. Weźmy sam sierpień – mWIG40, jeszcze nieco obciążony spółkami Skarbu Państwa, stracił 7,5 proc., ale już sWIG80 stracił tylko 1,4 proc. Z kolei S&P 500 stracił 4,2 proc. Licząc od początku roku to WIG20 traci 32,5 proc., a S&P 500 prawie połowę mniej – 17 proc. I jest to wynik porównywalny z naszymi małymi spółkami.

Wniosek jest prosty – w prywatnym biznesie prawa rynku działają dużo lepiej. Spółki, które mają gorsze warunki makro, tracą na wartości, natomiast są branże zarabiające bardzo dobrze i ich przedstawiciele (kilka przykładów – Cognor, Arctic, Bumech, wcześniej Asbis) notują wysokie poziomy kursów. Różnica jest jednak taka, że w prywatnych biznesach szansa na realizację głównego celu firmy – maksymalizacji zysków, a co za tym idzie wypłaty dywidendy (lub pochodnych) – jest dużo większa niż w spółkach Skarbu Państwa. Tam przed akcjonariuszami są cele polityczne, społeczne i pracownicze. O ile w stabilnym otoczeniu rynkowym i rosnących rynkach ościennych jakoś przez inwestorów było to tolerowane, tak w obecnych warunkach kara jest potężna – miano najgorszego rynku w tym roku.

Inwestorzy giełdowi to nie jest grupa liczna, a na pewno już nie jest to grupa słyszalna, i walka o ich prawa nie jest prosta. Jeśli jednak myślimy o zbudowaniu programów emerytalnych z wykorzystaniem rynku kapitałowego, to już percepcja powinna się zmieniać. Tyle tylko, że przy takiej polityce i takim wyniku WIG, zachęcanie do oszczędzania na emeryturę poprzez inwestycje na giełdzie może być skazane na niepowodzenie.