Dwudniowe posiedzenie amerykańskiej Rezerwy Federalnej to główne wydarzenie tygodnia, ale i całego czerwca na rynkach finansowych, które z dużym prawdopodobieństwem może „ustawić" nastroje na kolejne tygodnie. Aż do kolejnego posiedzenia.

Od tego, jaką decyzję podejmie Fed, a przede wszystkim w jaki sposób nakreślona zostanie ścieżka dalszych zmian polityki monetarnej w USA, będą zależały nastroje na rynkach finansowych. Tym samym w środę rozstrzygnie się, czy giełdy dalej pogrążą się w bessie, dolar będzie mocniejszy, rentowności długu będą się wspinać wyżej, a ucieczka z rynków kryptowalut będzie kontynuowana.

Powell i reszta członków Fedu mają twardy orzech do zgryzienia. Jeszcze w ubiegłym tygodniu rynki były przekonane, że Fed w czerwcu podwyższy stopy procentowe o 50 punktów bazowych, podobnie jak to zrobił w maju, a finalnie w tym cyklu stopa funduszy federalnych wzrośnie do 3–3,2 proc. z 0,75–1,00 proc. obecnie. Zaskakujący wzrost inflacji w maju do poziomów nieoglądanych w USA od ponad 40 lat wywrócił jednak ten stolik oczekiwań. Ekonomiści na wyścigi zaczęli podwyższać swoje prognozy co do skali podwyżki, zakładając wzrost stóp o 75 punktów bazowych. Gdyby do tego doszło, byłaby to pierwsza podwyżka w tej skali od 1994 roku. I to właśnie ten strach przed dużymi podwyżkami, a w konsekwencji przed recesją, pchnął w poniedziałek Wall Street w otchłań, spychając amerykańskie indeksy poniżej majowych dołków.

I gdy już wydawało się, że sytuacja jest klarowna i oczywista, zostały opublikowane dane o... inflacji producenckiej w USA. W maju inflacja ta obniżyła się do 10,8 proc. z 10,9 proc. (po korekcie z 11 proc. r./r.) w kwietniu i była niższa od prognoz (10,9 proc.). Był to też drugi kolejny miesiąc jej spadku, po tym jak w marcu ukształtowała się na poziomie 11,5 proc. A to już idealnie wpisuje się w scenariusz inflacyjnego szczytu w USA. Szczególnie, że spada również inflacja bazowa PPI. W maju ta miara inflacji producenckiej obniżyła się do 8,3 proc. z 8,6 proc., co było wynikiem o 0,3 punktu procentowego niższym od oczekiwań.

Wprawdzie wtorkowe dane już nie wpłynęły na znaczącą zmianę rynkowych oczekiwań, ale stanowią dobrą bazę pod ewentualną pozytywną reakcję rynków na wyniki środowego posiedzenia Fedu. Można sobie wyobrazić, że jeżeli Fed zgodnie z rynkowymi prognozami podniesie stopy procentowe o 75 pkt baz., to takiej decyzji towarzyszyć będzie zdecydowana sugestia, że to tylko jednorazowe działanie wymuszone potrzebą chwili. Giełdy powinny to przyjąć z zadowoleniem. Jeszcze mocniej do odbicia na Wall Street zachęci podwyżka o 50 pkt baz., co teraz uznawane jest za optymistyczny scenariusz.