Na wczorajszej sesji, mimo silnych spadków rentowności na rynkach bazowych, ceny polskiego długu pozostawały wciąż na niskich poziomach. Wśród inwestorów zabrakło chętnych do wykorzystania ostatnie- go wzrostu rentowności do doważenia portfeli. Najwyraźniej więc nowe pomysły szefa Fedu na wychodzenie z kryzysu nie przekonały inwestorów, że najgorsze mamy już za sobą. Wręcz przeciwnie, zapowiedź „drukowania” dolarów została odczytana jako wyraz chwytania się narzędzi najbardziej niebezpiecznych dla długoterminowej stabilności światowej gospodarki.

W efekcie, silnymi wzrostami zakończyła się tylko wczorajsza sesja na rynkach towarowych. To konsekwencja ucieczki przed rosnącym ryzykiem inflacji i poszukiwania bezpiecznych miejsc dla pieniędzy. Wygląda więc na to, że perspektywa osiągnięcia zysków na inwestycjach w przecenione emerging markets jest dla inwestorów zbyt mglista i ryzykowna. Obawa o zdolność sfinansowania potrzeb pożyczkowych takich krajów, jak Polska sprawia, że rentowność na rynku długu ciągle pozostaje w trendzie rosnącym.