Widząc spadający kurs złotego inwestorzy pozbywali się naszych obligacji. Generalnie na świecie aktywa z rynków wschodzących nie mają dobrej passy. W minionym tygodniu co prawda fundusze inwestycyjne lokujące w takie papiery pozyskały - drugi raz w ostatnich 33 tygodniach - świeże środki, ale przeznaczone one zostały głównie na zakup obligacji denominowanych w obcych walutach.

Nasz region w dalszym ciągu postrzegany jest jako jeden z bardziej ryzykownych. Kolejnym tego potwierdzeniem była obniżka ratingu Węgier przez Standar&Poor’s. Naszej walucie nie sprzyjały zniżki na rynkach akcji, jak również aprecjacja dolara względem euro, które były odzwierciedleniem większej niechęci do ryzyka. W efekcie na rynku umacnia się przekonanie, że euro zaatakuje historyczny szczyt wobec naszej waluty, położony w okolicy 4,9 zł.

Trwający skup obligacji skarbowych w USA nie ma dużego wpływu na ich notowania. To pokazuje, że początkowa reakcja inwestorów na ten plan Fed była emocjonalna, a nie racjonalna. Tak samo jest z kursem dolara, który prawie odrobił straty poniesione po tej decyzji.