Tradycyjnie takie zjawisko można traktować jako sygnał sprzedaży, ale taka interpretacja byłaby raczej przesadnym uproszczeniem. W liczącej już 26 lat historii WIG20 w każdym podstawowym cyklu giełdowym (cyklu Kitchina) pierwsza fala wzrostu podczas nowej cyklicznej hossy zawsze (z wyjątkiem niezwykle silnego cyklu 2001–2005, w którym cykliczna bessa miała postać „fali pędzącej", więc nie spowodowała spadku średniej) docierała, odbijając się po silnym załamaniu w okolice średniej 200-sesyjnej, gdy ta jeszcze spadała. Późniejsze zachowanie indeksu bywało zróżnicowane, ale zwykle wiązało się z jakimś choćby przejściowym zahamowaniem wzrostu, wynikającym z osiągnięcia przez indeks średniego poziomu z poprzednich dziewięciu–dziesięciu miesięcy (200 sesji), co umożliwiało dużej grupie spekulantów „wyjście na zero" i prowokowało do zamykania długich pozycji. Być może osłabienie zachowania naszego rynku akcji w mijającym tygodniu właśnie wynika z tego zjawiska.

Nie są jeszcze znane dane za II kw. ze wszystkich krajów UE, ale na podstawie informacji z pierwszej 20. można ocenić, że gospodarka naszego kraju zachowała się relatywnie nieźle. Co prawda silny spadek rocznej dynamiki PKB zatopił naszą „zieloną wyspę" po raz pierwszy od 1991 roku, ale nasz 7,9-proc. spadek był większy jedynie od tych zarejestrowanych w dwu krajach położonych na północny wschód od Polski (czyli „daleko od szosy") i charakteryzujących się niską gęstością zaludnienia: Litwy (-3,7 proc.) oraz Finlandii (-5,2 proc.). Największy spadek PKB w stosunku do poziomu sprzed roku, aż o 22,1 proc., zanotowała Hiszpania. Na drugim miejscu tego niechlubnego podium (-21,7 proc.) znalazła się – będąca w trakcie opuszczania UE – Wielka Brytania, na trzecim zaś Francja (-19 proc.). Widać, że pierwsza – wiosenna – fala pandemii w Europie najsilniej uderzyła w kraje jej zachodniej części. Od czasu niedawnego poluzowania restrykcji liczba potwierdzonych zachorowań ponownie rośnie, ale na razie jedynie kraje wschodniej i południowo-wschodniej Europy, które – zapewne z powodu relatywnie mniejszej ekspozycji na kontakty z Azją Wschodnią – łagodnie przeszły pierwszą wiosenną falę, notują swoje rekordy dziennej liczby zarażeń. To Ukraina, Polska, Rumunia, Grecja, Mołdawia, Chorwacja, Malta, Bośnia-Hercegowina oraz Albania. Tym razem jednak – z racji większej wiedzy o Covid-19 – wywołuje to znacznie mniejsze emocje niż jeszcze kilka miesięcy temu. ¶