Jak podało we wtorek Ministerstwo Finansów, sprzedaż obligacji oszczędnościowych – czyli obligacji skarbowych przeznaczonych dla inwestorów detalicznych – wyniosła w minionym miesiącu niespełna 2,5 mld zł, po niespełna 2,0 mld w grudniu.
W całym 2022 r. sprzedaż obligacji oszczędnościowych wyniosła 57,1 mld zł, czyli o niemal 32 proc. więcej niż w rekordowym pod tym względem 2021 r. To oznacza, że średnio w ub.r. inwestorzy detaliczni kupowali obligacje za niemal 4,8 mld zł miesięcznie. Na tym tle wyniki styczniowe wypadają blado.
Popularność obligacji oszczędnościowych rosła systematycznie od kilku lat, ale apogeum osiągnęła w czerwcu ub.r. Ministerstwo Finansów wprowadziło wówczas do oferty nowe instrumenty z oprocentowaniem powiązanym ze stopą referencyjną NBP. Dzięki nim sprzedaż obligacji detalicznych w tym jednym miesiącu sięgnęła 14,1 mld zł. Do 2019 r. nawet całoroczne wyniki były niższe.
Od września ub.r. sprzedaż obligacji oszczędnościowych jest już jednak stale niższa niż średnio w 2021 r., choć wówczas papiery te miały bardzo niskie oprocentowanie. Przyczyną tego stanu rzeczy jest postawa Rady Polityki Pieniężnej, która ostatniej jak dotąd podwyżki stóp procentowych dokonała we wrześniu. Od tego czasu stopa referencyjna NBP wynosi 6,75 proc. W październiku Ministerstwo Finansów poprawiło nieco oprocentowanie obligacji, reagując na wrześniową podwyżkę stóp o 0,25 pkt proc., ale w kolejnych miesiącach już go nie zmieniało. Tymczasem inflacja przyspieszyła z 16,3 proc. rok do roku w III kwartale do 17,3 proc. w IV kwartale ub.r.
Kolejną przyczyną mniejszego zainteresowania inwestorów obligacjami detalicznymi jest wyraźny wzrost atrakcyjności lokat bankowych. Klienci banków mogą bez trudności znaleźć lokaty z oprocentowaniem przewyższającym 8 proc. w skali roku, podczas gdy roczne obligacje skarbowe mają oprocentowanie na poziomie 6,75 proc.