W tym tygodniu bank Morgan Stanley w swojej notce zaznaczył, że amerykańskie obligacje mogą być już na tyle tanie, że może są już okazją na rynku. Przyglądając się fazie cyklu koniunkturalnego, w której możemy się znajdować, można zauważyć, że to stwierdzenie może być prawdziwe. Otóż Rezerwa Federalna może zbliżać się do szczytu w cyklu podwyżek, który może wypaść w pierwszym kwartale 2023 r. Rynek obligacji powinien z założenia zdyskontować ten scenariusz wcześniej, a więc szczyt w rentownościach może pojawić się szybciej niż w stopach procentowych. Dodatkowo gospodarka USA zdecydowanie spowalnia, co także może przemawiać za obligacyjną fazą cyklu. Ta pojawia się w teorii w momencie, gdy jesteśmy już za szczytem inflacji, a jeszcze przed dołkiem w PKB. Spoglądając na obecne dane z USA, właśnie w takim punkcie może znajdować się tamtejsza gospodarka.

Przemysł zdaje się słabnąć, podobnie jak rynek nieruchomości, nastroje konsumentów przez wzrost kosztów życia też mogą się pogarszać. To może łagodzić inflację popytową, na czym tak bardzo mogło zależeć Fedowi. W takim środowisku koniec cyklu wydaje się być bliżej niż kiedykolwiek wcześniej. Warto wspomnieć, że jeszcze nigdy w historii amerykańskie obligacje nie taniały tak szybko jak w ostatnich miesiącach, dla części inwestorów może to stanowić dość dobrą okazję do zakupu, po gotówkowej, dolarowej fazie cyklu koniunkturalnego.