Kryptowaluty są fenomenem globalnym, ale oczywiście w różny sposób traktowanym w poszczególnych państwach. W niektórych krajach – na przykład w Algierii, Bangladeszu, Nepalu czy w Chinach – transakcje z udziałem kryptowalut są formalnie nielegalne, co jednak nie oznacza, że do nich nie dochodzi. Na drugim biegunie znajduje się Salwador, gdzie bitcoin jest oficjalnym środkiem płatniczym, a państwo inwestuje w tę krytpowalutę i zachęca kryptowalutowych biznesmenów z całego świata, by wybrali ten kraj jako miejsce swojej działalności. To, na ile dany kraj jest przyjazny wobec walut cyfrowych, zależy jednak nie tylko od regulacji. Ważne jest też to na ile wirtualne waluty są tam popularne, czy posiada je znacząca część miejscowych inwestorów i to, czy można tam stosunkowo tanio wydobywać bitcoiny. Portal CryptoCasinos, opierając się na tych wskaźnikach, stworzył ranking krajów najbardziej przyjaznych wobec wirtualnych walut. Polska znalazła się w nim na 26. miejscu. Z danych zebranych dla tego zestawienia wynika, że kryptowaluty posiada w naszym kraju 2,9 proc. populacji, co jest wynikiem zbliżonym do średniej światowej (3 proc.). Nie opłaca się u nas jednak wydobywać bitcoinów. Koszt „wykopania” 1 BTC wynosi bowiem prawie 87,9 tys. USD, czyli traci się ponad 20 tys. USD na wydobyciu jednej sztuki. Daleko więc na pod tym względem choćby do Argentyny, gdzie na „wykopaniu” 1 BTC zarabia się ponad 51 tys. USD.
Kraje najbardziej przyjazne kryptowalutom
Argentyna została uznana w rankingu CryptoCasinos za kraj najbardziej przyjazny wirtualnym walutom. Nie tylko ze względu na stosunkowo niskie koszty wydobycia. Kryptowaluty posiada 9,7 proc. jej populacji. Kraj ten odpowiada również, za 6,3 proc. ruchu internetowego na Binance, czyli największej giełdzie kryptowalutowej świata. Wpływ na dosyć pozytywny stosunek Argentyńczyków do wirtualnych walut miało z pewnością to, że ich państwo od wielu lat zmaga się z bardzo wysoką inflacją oraz z osłabieniem narodowej waluty. Obecnie rządząca administracja Javiera Miliei uchodzi za bardzo przyjazną wobec kryptowalut, co nie jest jednak do końca prawdą. Wszak rozważała ona nałożenie na aktywa kryptowalutowe podatku dochodzącego do 15 proc., ale wycofała się z tych planów. Nie da się jednak jej odmówić dosyć kreatywnego podejścia do tej klasy aktywów. Pokazała je choćby YPF Luz, spółka zależna państwowe firmy energetycznej YPF, deklarując, że będzie wykorzystywała gaz z odwiertów naftowych do zasilania kopalni bitcoinów. Zwykle taki gaz się marnuje, a ta firma znalazła sposób na przekształcenie go w tanią energię zasilającą serwery wydobywające kryptowaluty.
Na drugim miejscu w rankingu przyjazności kryptowalutom znalazły się USA. Tego typu aktywa posiada tam 15,6 proc. populacji. O dużym zainteresowaniu Amerykanów kryptowalutami może świadczyć również to, że odpowiadają oni za 59 proc. ruchu na giełdzie Coinbase i za 23 proc. ruchu na giełdzie Kraken. Na korzyść USA działa też środowisko regulacyjne. Choćby to, że w styczniu Komisja Papierów Wartościowych i Giełd (SEC) zatwierdziła pierwsze spotowe ETF-y na bitcoina. Niestety, wydobycie bitcoinów w USA jest słabo opłacalne. „Kopacze” tracą na jednym ponad 20 tys. USD.
Trzecie miejsce zajmuje Kolumbia, gdzie 5 proc. populacji posiada wirtualne waluty. Kolumbijczycy odpowiadają również za 6 proc. ruchu na największych internetowych giełdach kryptowalutowych. Wydobycie jednego bitcoina kosztuje tam około 68 tys. USD, stosunkowo niewiele więc brakuje do jego opłacalności. Czwarte miejsce przypadło natomiast Ukrainie. Kryptowaluty posiada tam 10,6 proc. populacji. Ukraińcy odpowiadają też za 4,8 proc. ruchu na giełdzie Binance. Wydobycie 1 bitcoina kosztuje tam 19,5 tys. USD, jest więc bardzo opłacalne. Trzeba jednak wziąć poprawkę na to, że z powodu wojny dostawy prądu są tam bardzo niepewne.