We wtorek rentowności krajowych obligacji skarbowych znów delikatnie rosły. Po gwałtownej poniedziałkowej przecenie to poziomy najwyższe od 2008 r., kiedy przez rynki finansowe przetaczał się kryzys związany z kredytami „subprime". Tym razem inwestorów martwi inflacja, która – jak pokazały piątkowe dane zza oceanu – nie powiedziała jeszcze ostatniego słowa.

Na środę zaplanowano zakończenie posiedzenia FOMC, na którym, jak spodziewa się rynek, dolarowe stopy procentowe znów zostaną podniesione. Tym razem nawet o 75 pkt baz. wobec 50 pkt baz. w maju. Scenariusz bardziej zdecydowanej, niż zakładano dotychczas, walki z inflacją wspiera dolara i szkodzi walutom rynków rozwijających się. Kurs USD/PLN był rano we wtorek powyżej 4,47, a zatem nadal znajdował się w pobliżu najwyższych notowań od 2001 r. Słaba waluta w połączeniu z wysokimi cenami surowców i silnym rynkiem pracy to wysokooktanowe paliwo dla inflacji.

Zdaniem L. Koteckiego, który od stycznia zasiada w RPP, szanse, że koniec podnoszenia stóp w Polsce jest już blisko, są małe. W jego opinii polityka budżetowa neutralizuje lub nawet odwraca efekt zacieśniania polityki pieniężnej. Senacki nominat do RPP, w odróżnieniu do A. Glapińskiego, nie widzi miejsca, aby realizować lub nawet zapowiadać obniżki. W tym krajobrazie, mimo że pięcioletnia obligacja oferuje do wykupu aż 7,90 proc. rocznie, chętnych do zakupów nie widać.