Mimo że ekonomiści ogłosili już koniec recesji w Niemczech, nowy rząd, niezależnie od tego, kto do niego wejdzie, będzie miał wiele problemów do rozwiązania, bo ożywienie gospodarcze jest wciąż wątłe. Rząd będzie musiał powstrzymać wzrost bezrobocia i uporządkować finanse publiczne.
[srodtytul]Niemiecki mikrocud[/srodtytul]
Szybkość, z jaką największa europejska gospodarka wyszła z recesji, zadziwiła ekspertów. PKB wzrósł w drugim kwartale o 0,3 proc. w porównaniu z pierwszymi trzema miesiącami roku. To w dużej mierze zasługa ożywienia popytu zagranicznego na niemieckie towary.
– Po raz pierwszy od 2007 r. eksport odradzał się szybciej niż import. Stało się tak z powodu wzrostu wymiany z takimi krajami jak Chiny oraz dzięki spowolnieniu spadku popytu w gospodarkach strefy euro – wskazali analitycy banku La Caixa. Tak więc do ożywienia w Niemczech przyczynił się... chiński pakiet stymulacyjny. Swoje zrobiły też antykryzysowe wysiłki rządu RFN. W wyniku programu dopłat do kupna nowych samochodów sprzedaż detaliczna wzrosła w drugim kwartale o 5,6 proc. w stosunku do pierwszego kwartału. Przez pierwsze siedem miesięcy roku liczba nowych rejestracji aut wzrosła zaś o 26,6 proc. Konsumentów do zakupów zachęcała też deflacja – ceny spadły w lipcu o 0,6 proc., najbardziej od 20 lat.
Instytut IW spodziewa się więc, że w przyszłym roku z powodu wzrostu eksportu PKB Niemiec wzrośnie o 1,5 proc. (w tym roku może spaść o 4,5 proc.). Ożywienie może być więc już trwałe, choć dużo czasu jeszcze minie, zanim eksport powróci do poziomu sprzed kryzysu. Inne, wewnętrzne czynniki mogą zaś hamować wzrost gospodarczy. – W przyszłym roku konsumpcja niemieckich gospodarstw domowych może spaść z powodu zakończenia rządowych programów stymulacyjnych oraz pogorszenia sytuacji na rynku pracy – zauważają analitycy La Caixa.