Czy znaki drogowe są potrzebne?

Biznesowa, racjonalna ocena istotności wpływu wydarzeń na kształtowanie się kursu akcji – zamiast odtwórczego zbierania informacji wymaganych rozporządzeniem – to istota dobrego kontaktu spółek z inwestorami

Aktualizacja: 19.02.2017 03:10 Publikacja: 12.07.2012 02:01

Dariusz Witkowski, dyrektor generalny Stowarzyszenie Emitentów Giełdowych

Dariusz Witkowski, dyrektor generalny Stowarzyszenie Emitentów Giełdowych

Foto: GG Parkiet

Czy można sobie wyobrazić ulice bez znaków drogowych? Czy można sobie wyobrazić funkcjonowanie ruchu drogowego w oparciu o założenie, że kierujący pojazdami kierowcy będą oceniać potrzebę swoich zachowań wyłącznie w oparciu o zasadę należytej staranności i konieczność prowadzenia działań w celu zapewnienia bezpieczeństwa innym uczestnikom ruch drogowego? Z całą pewnością nie.

Wydaje się że wiele analogii można tu znaleźć także w odniesieniu do uczestników rynku kapitałowego – czy można wymagać od podmiotów działających na tym rynku, aby przewidując wpływ określonych zdarzeń wiedzieli, jak oceniać ich wpływ cenotwórczy? Potrzebne są znaki drogowe – wskazania wspomagające system oceny i kierujące zachowaniami podmiotów gospodarczych w określonych okolicznościach. System wspomagający ocenę istotności wydarzeń jest potrzebny, ale naturalnie nie może być jedynym narzędziem oceny ze strony spółek.

Rzeczywistość gospodarcza zawsze wykracza poza ramy zakreślone przepisami. Nic nie zastąpi doświadczenia i elastyczności w ocenie znaczenia określonych wydarzeń. Zbalansowanie tych dwóch formuł oceny jest kluczem prawidłowego wykonywania obowiązków informacyjnych. Tak jak przy jeździe samochodem stosowanie przepisów kodeksu drogowego nie zastąpi zdrowego rozsądku i czujności kierowcy wspartej doświadczeniem – tak w przypadku obowiązków informacyjnych i raportów bieżących rozporządzenie o obowiązkach informacyjnych jest tylko bazą, na której trzeba posadowić całe doświadczenie osób kierujących spółką i ich umiejętności oceny cenotwórczego wpływu danej informacji na notowania spółki w przyszłości. Naturalnie można powiedzieć, że rozporządzenie sprowadza na manowce. Niby tam jest wszystko bardzo szczegółowo opisane, ale rozleniwia ono intelektualnie i może powodować dwa rodzaje błędów: pominięcie informacji cenotwórczej, która nie jest wprost wskazana, albo też oczekiwanie na wymagane dane do raportu wskazane, jako niezbędne w rozporządzeniu, przez co raport nie wychodzi niezwłocznie.

Racjonalna ocena lepsza od schematu

Potyczka intelektualna pomiędzy suchym kierowaniem się zapisami rozporządzenia a twórczym podejściem do ogólnej zasady związanej z informacją cenotwórczą wynikającą z zapisów ustawy wymaga jasnego wskazania, że przewaga powinna znajdować się po stronie ustawy – to tutaj znajduje się istota wartości informacji na rynku kapitałowym. Szybka reakcja na pojawiające się w życiu spółki fakty – a nie schematyczne porównywanie z listą wydarzeń zdefiniowanych w rozporządzeniu. Biznesowa, racjonalna ocena istotności wpływu wydarzeń na kształtowanie się kursu akcji – zamiast odtwórczego zbierania informacji wymaganych rozporządzeniem – to istota dobrego kontaktu z rynkiem, z inwestorami, kształtowania wizerunku spółki realnie dbającej o właściwą komunikację z rynkiem.

Nowe, unijne rozwiązania

Nie oznacza to jednak, że równowaga pomiędzy różnymi dzisiaj sposobami oceny wydarzeń gospodarczych powinna zostać zachwiana poprzez przeniesienie pełnego ciężaru i odpowiedzialności za dokonanie oceny istotności poszczególnych wydarzeń gospodarczych wyłącznie na emitentów. Wydaje się, że na to jeszcze za wcześnie – nasz rynek w dalszym ciągu nie dojrzał do rozwiązań jednostronnych. Warto przypomnieć, że wszyscy, którzy będą ewentualnie takiej oceny dokonywać, będą mieli przywilej spoglądania na rzeczywistość z perspektywy historycznej. Dla spółki pozostanie trudny obowiązek przewidywania przyszłości często opierając się na skromnych danych, na podstawie których konieczna będzie ocena przyszłego ich wpływu na wycenę rynkową spółki. Dlatego też znaki drogowe są potrzebne – mają wskazywać właściwy kierunek, wskazywać sposób oceny wydarzeń standardowych, przewidzianych przez prawodawcę. Nigdy to oczywiście nie zdejmie z emitentów obowiązków racjonalnej oceny całości życia gospodarczego, które zdecydowanie może wykraczać poza ramy wyznaczone legislacją. Tu zawsze będzie się pojawiać pole dla doświadczenia, troski o właściwą komunikację z inwestorami, dbałości o prawidłowe odzwierciedlenie rzeczywistości gospodarczej spółki. Powinno to się jednak odbywać w harmonii i równowadze poszczególnych narzędzi dostępnych emitentom.

Nieodwołalnie polem do dyskusji w tym zakresie stanie się obszar legislacji europejskiej, która wkroczy w naszą rzeczywistość rynkową poprzez nowe rozwiązania przygotowywane w celu ujednolicenia obowiązków informacyjnych na krajowych rynkach w ramach Unii Europejskiej. Temat ten nieodwołalnie prowadzić będzie do dyskusji o równowadze pomiędzy standaryzacją rynków a ich różnorodnością, pomiędzy arbitrażem prawnym na rynkach a ich jednorodnością i podstawami konkurencji. Wydaje się, że to będzie ciekawy obszar na kolejny felieton o obowiązkach informacyjnych. fot. archiwum

Komentarze
Gołębia polityka kusi inwestorów
Komentarze
Woda na wagę złota
Komentarze
Dokąd zmierzają rentowności?
Komentarze
Wzrosły zakłady na cięcie stóp przez Fed o 50 pkt bazowych
Komentarze
Oczekiwanie
Komentarze
Jastrzębi zakład