A jednak analityków rynku i zwykłych gospodarczych kibiców czeka bardzo ciekawe wydarzenie, mianowicie prywatyzacja Krajowej Spółki Cukrowej.
Koncern po liftingu
Sam fakt, że Ministerstwo Skarbu wytrwale dąży do prywatyzacji, nie jest zaskoczeniem. Wybrano także dobry moment do przeprowadzenia procesu. Po bolesnej kuracji, połączonej ze zmniejszeniem zatrudnienia, Polski Cukier stanął mocno na nogi. Spółka w ubiegłym roku osiągnęła najlepszy wynik finansowy w swojej dziesięcioletniej historii, osiągając 283 mln zł zysku (o połowę więcej niż rok wcześniej). Nasz narodowy koncern cukrowy po zabiegach wyszczuplających i liftingu prezentuje się całkiem atrakcyjnie.
Z tej atrakcyjności zdają sobie sprawę również zagraniczni konkurenci. Ich jednak od samej spółki kusi bardziej możliwość przejęcia kwot cukrowych, przyznanych KSC przez Komisję Europejską. Między innymi z obawy przed próbą wrogiego przejęcia poprzednie podejście do prywatyzacji (realizowane w takim samym modelu jak obecne) zostało pół roku temu wstrzymane. Nowy proces, zgodnie z zapewnieniami odpowiedzialnego za prywatyzację spółki wiceministra Tomasza Lenkiewicza, ma się zakończyć najpóźniej w marcu 2014 r.
Interesująca jest nie tylko przyszłość firmy o newralgicznym znaczeniu dla polskiego cukrownictwa, ale także sposób jej prywatyzacji. Resort skarbu postanowił, że spółka będzie prywatyzowana nie poprzez giełdę, a w modelu plantatorsko-pracowniczym. Oznacza to, że prawo do nabycia akcji będą miały jedynie grupy najściślej z Polskim Cukrem związane – załoga i kooperujący plantatorzy.
Prywatyzacja Krajowej Spółki Cukrowej powinna być maksymalnie przejrzysta