Nie ulega jednak wątpliwości, o czym pisałem już długo przed wyborami w USA, że rynki finansowe z zadowoleniem prezydenturę Donalda Trumpa przyjęły. Owszem, na przełomie lat na Wall Street zagościła korekta, ale wynikała zarówno ze zmiany prognoz członków Federalnego Komitetu Otwartego Rynku (FOMC) jak i po prostu ze zmęczenia wzrostami po wygranej Trumpa.
Był to najsłabszy od wielu lat tak zwany "rajd Świętego Mikołaja", który wielu określa jako wzrosty indeksów w ciągu pięciu ostatnich dni roku kalendarzowego i pierwszych dwóch dni handlowych stycznia. To kazało zachować szczególną ostrożność, ale w drugiej połowie stycznia wraz z inauguracją prezydentury i rozpoczęciem sezonu raportów kwartalnych amerykańskich spółek sytuacja się zmieniła, a indeksy na Wall Street atakowały rekordowe poziomy.
A teraz Stargate
Oprócz sezonu raportów sektorowi związanemu ze sztuczną inteligencją pomogło również to, co zapowiedział i co zrobił Trump. Otóż zapowiedziane zostało utworzenie przez OpenAI (twórca ChatGPT), japoński Softbank i Oracle joint venture pod nazwą Stargate (dość interesujące odniesienie do filmu „Gwiezdne Wrota”). Ta inicjatywa ma stworzyć 100 000 miejsc pracy i umocnić pozycję USA w dziedzinie sztucznej inteligencji. Ma to kosztować oszałamiające 500 miliardów dolarów – połowa tegorocznego PKB Polski…
Chodzi przede wszystkim o szybkie osiągnięcie przez AI poziomu GAI (General Artificial Intelligence), czyli takie sztucznej inteligencji, która będzie znacznie przekraczała możliwości człowieka we wszystkich aspektach jego działania i jego wiedzy. Jeśli doda się do tego dekret (rozporządzenie wykonawcze) prezydenta Trumpa, który usuwa wszelkie regulacje ograniczające wykorzystywanie sztucznej inteligencji, to można zacząć się niepokoić. Nie ulega jednak wątpliwości, że Chiny i USA weszły w ten sposób na drogę jeszcze ostrzejszej konkurencji.
Europa jest daleko z tyłu i chyba z tyłu pozostanie, mimo przebłysków realizmu. Doceniam to, co premier Donald Tusk mówił w Parlamencie Europejskim rozpoczynając polską prezydencję w Unii Europejskiej. Premier mówił o koniecznej deregulacji, bo przecież Unia ma tendencję do regulowania wszystkiego i wszędzie. Jeszcze bardziej cenne jest to, że premier skrytykował Zielony Ład. Mówił między innymi, że „Europa nie może stać się kontynentem ludzi i idei naiwnych. Jeśli zbankrutujemy, to nikt już nie będzie dbał o środowisko naturalne na świecie”. Zobaczymy w jakim kierunku to pójdzie. Przede wszystkim należy wyrzucić fundusze inwestycyjne z rynku handlu uprawnieniami do emisji CO2.