Do niedawna inwestorzy tylko na moment przejmowali się zapowiedziami Donalda Trumpa, który raz po raz straszył cłami. Teraz wygląda na to, że rynek coraz poważniej bierze pod uwagę ryzyko związane z polityką nowego prezydenta Stanów Zjednoczonych. Kierunek jest zbyt jasny, żeby nie wywnioskować obaw o sytuację gospodarczą – tanieje niemal wszystko poza obligacjami, choć polski rynek pozostaje relatywnie silny. Warto też odnotować utrzymującą się siłę złotego – euro pogłębiało we wtorek kilkuletnie dołki.
W pierwszej godzinie wtorkowego handlu Nasdaq tracił nawet 1,8 proc., pod kreską, choć nieznacznie, były główne europejskie indeksy. Ucieczkę od ryzykownych aktywów widać było zwłaszcza na rynku bitcoina, który po południu tracił nawet 6 proc.
Tymczasem rentowności amerykańskich obligacji dziesięcioletnich malały we wtorek o 10 pkt baz., zniżkując nawet poniżej 4,3 proc. To poziom ostatni raz widziany w grudniu zeszłego roku. Reakcję, choć mniejszą, można było zaobserwować także na innych rynkach długu, w tym polskim, gdzie oprocentowanie papierów dziesięcioletnich zniżkowało do 5,84 proc., czyli nieco poniżej zamknięcia zeszłego roku.
Zarządzający nie tracą wiary w polskie akcje, choć warto też pamiętać, że GPW jest w tym roku wyjątkowo silna.