To efekt spadających oczekiwań na obniżanie kosztu finansowania za oceanem oraz dużej podaży papierów skarbowych, która ma sfinansować tegoroczne rekordowe potrzeby pożyczkowe. Ministerstwo Finansów planuje w styczniu sprzedać złotówkowy dług za nawet 43 mld zł. Warto przypomnieć, że w pierwszym miesiącu ubiegłego roku udało się sprzedać obligacje za 25 mld zł. Tegoroczna dziura budżetowa jest jednak większa więc większa jest też oferta. Z finansowaniem dziury budżetowej trzeba się będzie spieszyć, bo na razie udało się ją pokryć w dużo mniejszym stopniu niż w poprzednich latach. MF, oprócz obligacji, będzie też oferować bony skarbowe.

Ostatni raz na taki ruch zdecydował się tuż po wybuchu pandemii, gdy zabrakło popytu na papiery o dłuższych zapadalnościach. Tym razem to próba sięgnięcia po płynność banków, którą te lokują w bonach pieniężnych, po drugiej stronie Świętokrzyskiej. Zapadalność oferowanej w styczniu serii wyznaczono na końcówkę listopada. Środki zablokowane będą więc dłużej niż w NBP, ale tam, co tydzień, od wielu już kwartałów, sektor bankowy parkuje nawet 400 mld zł. To stabilny osad, który pracuje w oparciu o stopę referencyjną. Ten rodzaj aktywów podlega jednak opodatkowaniu w ramach ustawy o podatku od niektórych instytucji finansowych. Papiery skarbowe są za to z tej daniny zwolnione, więc część środków z bonów pieniężnych chętnie „przeprowadzi się” na skarbowe.