Ceny surowców ostatnio nie odpuszczają, złoto notuje historyczne rekordy, w jego ślady poszło kakao. Jak sobie obecnie radzą te surowce? Czy zbliża się już koniec prosperity?
Faktycznie cały rynek surowców nie pozwalał się nudzić, choć błyszczało najmocniej jedynie kilka towarów, jednym z nich było oczywiście złoto. Ostatnie tygodnie przyniosły pewną korektę na rynku surowców, jednak bardzo często spadki wynikały z wcześniejszych mocno spekulacyjnych wzrostów, kiedy po pierwszych sygnałach zwyżek, wynikających z konkretnych danych fundamentalnych, na niektórych rynkach do gry podłączył się kapitał spekulacyjny, który te zwyżki podbijał.
Na rynku złota inwestorzy zaczynają się przyzwyczajać do nowej normalności. Już od dobrych kilku miesięcy ceny są w okolicach 2000 dolarów za uncję, a w pierwszych miesiącach 2024 r. notowania dobiły do historycznych rekordów, na chwilę nawet przekroczyły 2400 dolarów za uncję, a potem zanotowały płytką korektę. W chwili, gdy rozmawiamy, złoto jest w okolicy 2300–2330 dolarów za uncję i wciąż są to relatywnie wysokie ceny, bliskie rekordów.
Dalszy ewentualny wzrost cen będzie zależał od danych makro, zwłaszcza w amerykańskiej gospodarce, i tego, jak one wpłyną na notowania amerykańskiego dolara. Notowania złota były napędzane dwoma głównymi czynnikami, geopolityką i polityką monetarną USA. Wszystkie wątpliwości związane z rozwojem wydarzeń na Bliskim Wschodzie czy wojną w Ukrainie sprawiają, że wielu inwestorów chce trzymać złoto w swoim portfelu jako tzw. bezpieczną przystań, więc czynnik ten napędzał wzrost cen.