Powiedzieć, że ten rok na warszawskiej giełdzie jest udany, to w zasadzie nic nie powiedzieć. WIG ustanowił historyczny szczyt. Siłą na tle zagranicznych indeksów imponuje w ostatnich tygodniach WIG20. Od początku roku stopy zwrotów głównych wskaźników na GPW przekraczają 20 proc., a mimo to analitycy wskazują, że w Warszawie nadal jest tanio i potencjał do dalszych zwyżek wciąż jest spory. Wydawać by się mogło, że obok tych faktów trudno przejść obojętnie – szczególnie inwestorom indywidualnym. Dla wielu najmocniejszym wabikiem są w końcu historyczne stopy zwrotu, a te naprawdę w tym roku prezentują się imponująco.
Jednak maklerzy wskazują, że prawdziwego szturmu klientów detalicznych wciąż jeszcze nie ma, chociaż pierwsze pozytywne sygnały zaczęły się pojawiać w ostatnich tygodniach.
Doświadczenie robi swoje
O większym ruchu wśród inwestorów indywidualnych mówią w zasadzie wszyscy brokerzy, których zapytaliśmy.
– Dynamiczny wzrost notowań na warszawskiej giełdzie zwiększył zainteresowanie rynkiem wśród inwestorów detalicznych. Obserwujemy zarówno przyrost ilości zleceń, jak i obrotów – przyznaje Michał Wojciechowski, wicedyrektor w BM mBanku. Brokerzy jednak skrzętnie podkreślają, że stwierdzenia o jakimś przełomie na razie byłyby nadużyciem. – Patrząc na aktywność inwestorów, nadal są to poziomy istotnie niższe niż w gorącym okresie covidowym, chociaż euforia na sesji po wyborach była imponująca. Co ciekawe, 16 października odnotowaliśmy rekordową w tym roku liczbę zleceń sprzedaży. Kontrariańskie nastawienie inwestorów było widać zresztą w całym październiku. Tylko na rachunkach IKE/IKZE oraz na rynkach zagranicznych przeważały zlecenia kupna. W listopadzie inwestorzy zaczęli mocniej wierzyć w hossę na GPW. Nadal jednak nie można powiedzieć, że są główną lokomotywą obecnych wzrostów – dodaje Wojciechowski.