To jest problem polskiego trzydziestolecia, głównie w zakresie polityki energetycznej i zdominowania tego sektora przez publiczne państwowe spółki. Nie poradziliśmy sobie szybko, żeby odseparować publiczne spółki energetyczne od zasad wolnorynkowych. Będziemy musieli to powoli poukładać. Te ryzyka zawsze będą. Rynek zagranicznych inwestorów instytucjonalnych zrozumiał tę specyfikę, że jeżeli inwestuje się w spółki energetyczne w Polsce, w firmy z WIG20, trzeba brać pod uwagę ryzyka związane z tym, kto jest właścicielem i jakie są ograniczenia z tym związane.
Pojawił się pomysł zniesienia podatku Belki dla dłuższych inwestycji do 100 tys. zł. To może być impuls, który wywoła potężną falę wzrostową?
Jestem zwolennikiem zniesienia tego podatku, nawet w większym wymiarze. To by oczyściło atmosferę wokół rynku, bo wiele lat mówimy o tym podatku. Zniesienie podatku Belki to tylko jedna z inicjatyw, które powinny służyć orzeźwieniu i odbudowie rynku kapitałowego, bo ma się gorzej niż w krajach rozwiniętych. Liczę, że to będzie pierwszy krok, a w następnych latach całkiem uwolnimy się od tego toksycznego podatku dla inwestorów.
Jak pan przewiduje końcówkę roku na warszawskim parkiecie i innych giełdach? Będziemy mieć rajd św. Mikołaja?
Na rynkach globalnych zdecydowanie tak. Prognozy banków inwestycyjnych na kolejny rok są ostrożne. Paradoksalnie, im większa gospodarka, tym oceny są bardziej ostrożne. Chociaż JPMorgan podaje, że S&P 500 powinien wzrosnąć o około 8 proc. W Warszawie mamy wreszcie rekord WIG-u. Końcówka roku, po zaprzysiężeniu nowego rządu, będzie optymistyczna. W takich sytuacjach rynki kapitałowe bardziej rządzą się emocjami niż rozumem, więc będzie pozytywne zakończenie roku. Przyszły rok też będzie dobry dla rynków kapitałowych.
Czeka nas hossa dekady na warszawskim parkiecie?