Emil Łobodziński, BM PKO BP: Fed nie powinien zaskoczyć rynku

Ogólnie otoczenie inwestycyjne się poprawia. W krótkim terminie mogą oczywiście dziać się różne rzeczy, ale w średnim i długim jestem optymistą – mówi Emil Łobodziński, doradca inwestycyjny w BM PKO BP.

Publikacja: 13.06.2023 19:09

Gościem Przemysława Tychmanowicza w Parkiet TV był Emil Łobodziński, doradca inwestycyjny w BM PKO B

Gościem Przemysława Tychmanowicza w Parkiet TV był Emil Łobodziński, doradca inwestycyjny w BM PKO BP

Foto: Parkiet TV

Zasada „sell in May and go away” w tym roku się nie sprawdziła. Jedynie pod koniec ubiegłego miesiąca mieliśmy małe turbulencje rynkowe, ale też szybko wyszliśmy na prostą. Sytuacja na giełdach wygląda więc całkiem optymistycznie.

Powiedziałbym nawet, że wygląda to bardzo dobrze. Przyznam jednak szczerze, że brak jakiejś korekty jest dla mnie zaskoczeniem. Z drugiej strony ogólne otoczenie zdecydowanie się poprawia. Podtrzymuję więc swoje zdanie, że w długim i średnim terminie trzeba być optymistą, a przemawiają za tym spadająca inflacja czy też koniec podwyżek stóp procentowych. Pozostaje pytanie, co będzie z recesją. Jaka będzie i czy istotnie wpłynie na wyniki spółek. Pozostałe elementy i pytania dają już odpowiedź.

Tegoroczne stopy zwrotów indeksów robią wrażenie. Nasdaq zyskał prawie 30 proc., S&P 500 ponad 13 proc., DAX około 16 proc., WIG20 jest prawie 15 proc. na plusie. Czy to jest do utrzymania?

Nie wierzę, że uda się utrzymać takie dynamiki wzrostu. Jeśli Nasdaq rośnie od początku roku o 30 proc., to ciężko mi sobie wyobrazić, że uda się podobny wynik wypracować w II półroczu. Przemawiają za tym chociażby historyczne, roczne stopy zwrotu. Oczywiście pod koniec ubiegłego roku Nasdaq był mocno wyprzedany. O spółkach technologicznych nikt, z różnych powodów, specjalnie nie chciał mówić. Trzeba oczywiście też zwrócić uwagę, że nie jest tak, że rosną wszystkie spółki. Wzrosty na rynku, w szczególności amerykańskim, są napędzane przez wąską grupę firm. Są to te największe i najbardziej rozpoznawalne spółki, a do tego dochodzą te, które mogą skorzystać na implementacji sztucznej inteligencji. Niestety, w Stanach Zjednoczonych szerokość rynku wzrostowego tak naprawdę jest mała. Patrząc na pozostałe spółki ze S&P 500, nie mówiąc już o tych z Russell 2000, to już jakiegoś wielkiego odbicia nie widać. W tym przypadku raczej mamy do czynienia z trendem bocznym. Hossa jest jednak dość wybiórcza.

Za chwilę ważne wydarzenia rynkowe, jak chociażby decyzja Fedu w sprawie stóp procentowych. Może namieszać na rynkach, czy tak jak w maju będzie to raczej burza w szklance wody?

Fed będzie miał problem, aby jakoś zaskoczyć rynek. To, czy stopy pozostaną bez zmian, czy nawet gdyby podwyższył o 25 pkt bazowych, ale zasygnalizował, że jest to ostatnia podwyżka, to nie powinno jakoś znacząco wpłynąć na rynek. Oba te scenariusze są brane pod uwagę. Zapewne rynek nie zakłada gorszego scenariusza. Gdyby więc Fed podniósł stopy i zasygnalizował, że jeszcze będzie kontynuował jastrzębią politykę, to pewnie to schłodziłoby rynek. To jednak wydaje się mało prawdopodobne. Mamy bowiem spadającą inflację i ciężko doszukać się argumentów, które przemawiałyby za dalszymi podwyżkami stóp w Stanach Zjednoczonych. Można znaleźć argumenty za tym, by zostały one utrzymane, ale niekoniecznie, by nadal rosły.

Skoro nie Fed, to co może być przyczynkiem do schłodzenia nastrojów rynkowych i korekty?

Wydaje się, że może być to coś, czego na ten moment się nie spodziewamy. Mogą być to kwestie związane z recesją, bo jednak mamy słabe zachowanie surowców i podstawowych sektorów. Coś zawsze może też wydarzyć się w kwestii spółek technologicznych czy też gorszego zachowania konsumenta. Na chwilę obecną ciężko jednak wskazać jeden, istotny czynnik, który miałby taką mocną korektę spowodować.

Porozmawiajmy jeszcze o rynku polskim. Najważniejszym wydarzeniem wydaje się być zbliżający się wyrok TSUE. Wraca więc kwestia kredytów frankowych. Jest się czego bać?

Patrząc na zachowanie banków przez ostatnich kilka tygodni, można powiedzieć, że rynek w zasadzie wszystko już wcześniej zdyskontował. Banki radzą sobie bardzo dobrze i uważam, że ten wpływ wcale nie musi być jakiś znaczący. Większość banków ma to uwzględnione w wycenie, chociaż dużo też zależy od konkretnych banków. Są przecież takie podmioty, które kredytów frankowych w ogóle nie udzielały albo też zawiązały takie rezerwy, że w zasadzie cokolwiek by się działo, to ich specjalnie to nie dotknie. W innej sytuacji są banki, które udzielały dużo tego typu kredytów i mają zawiązane niższe rezerwy.

Banki napędziły ostatnio wzrosty indeksu WIG20. Ten przebił 2000 pkt. Co dalej? To jest baza pod dalsze wzrosty, czy czeka nas teraz jakaś dłuższa konsolidacja?

Wszystko oczywiście zależy od horyzontu. W średnim i długim terminie pozostaję optymistą. Ubiegły rok był bardzo słaby i szybko takiego słabego roku nie zobaczymy. W krótkim terminie mogą się oczywiście dziać różne rzeczy.

Czy można być optymistą również w odniesieniu do rynku obligacji?

Dużo zależy od tego, o jakich obligacjach mówimy, ale generalnie uważam, że również w tej części rynku można być optymistą.

Inwestycje
Hossa czy bessa? Na pewno podwyższona zmienność
Inwestycje
Wybór oprogramowania ESG: jak nie stracić €100 tysięcy rocznie?
Inwestycje
Systemy IT w raportowaniu ESG
Inwestycje
Audyt danych ESG
Materiał Promocyjny
Jak wygląda auto elektryczne
Inwestycje
Dylematy polskiego biznesu w zrównoważonej transformacji
Inwestycje
Wdrożenie ustawy o ochronie sygnalistów w spółce giełdowej – co dalej po 25 września?