Rozmawiamy przed wyczekiwaną publikacją danych o inflacji w USA. Jakiej reakcji inwestorów możemy się spodziewać?
Jesteśmy w bardzo ważnym momencie dla rynków, bo spodziewamy się kolejnego miesiąca spadku dynamiki cen w USA (inflacja CPI sięgnęła 8,2 proc. wobec oczekiwanego 8,1 oraz 8,3 proc. w sierpniu – red.). Przypomnę, że szczyt inflacji w USA wypadł w czerwcu. Bardzo dużo zależy od tego, czy odczyt będzie niższy czy wyższy od prognoz analityków. Sam spadek dynamiki wzrostu cen już jest jednak bardzo dobrym sygnałem, bo oznacza utrzymanie trendu spadku inflacji, co z kolei zbliża nas do końca cyklu podwyżek stóp procentowych przez Fed. W przypadku gorszych danych od prognoz analityków można spodziewać się negatywnej reakcji rynku, bo skoro inflacja spada powoli i ciężko, Fed będzie nadal długo zacieśniał politykę i chłodził gospodarkę.
Kolejne podwyżki stóp w USA to też korzystna informacja dla dolara?
Dolar jest w bardzo silnym trendzie wzrostowym i tu pojawia się problem dla wielu gospodarek, szczególnie rynków wschodzących, które mają sporo długu zaciągniętego w amerykańskiej walucie. Coraz ciężej jest go obsługiwać czy też rolować. Co do samej gospodarki amerykańskiej, to w długim terminie silny dolar będzie też przeszkadzał firmom i coraz trudniej będzie im handlować. Część kosztów ponoszą bowiem w dolarach, a część przychodów trafia w słabnących walutach obcych. W horyzoncie kilku lat nie wyobrażam sobie utrzymania trendu wzrostowego dolara. Fed zaczął wcześniej cykl podwyżek stóp niż EBC, a do tego dolar jest traktowany jako bezpieczna przystań. Przy geopolitycznych ryzykach i kryzysie energetycznym w Europie nic dziwnego, że część inwestorów woli uciec z kapitałem.