Emil Łobodziński, BM PKO BP: Na mocniejsze zwyżki trzeba poczekać

W krótkim terminie możliwa jest kontynuacja odreagowania spadków. W dłuższym terminie raczej czeka nas męczący ruch boczny – mówi Emil Łobodziński, doradca inwestycyjny w BM PKO BP.

Aktualizacja: 08.06.2022 08:37 Publikacja: 07.06.2022 18:42

Gościem Przemysława Tychmanowicza w Parkiet TV był Emil Łobodziński, doradca inwestycyjny w BM PKO B

Gościem Przemysława Tychmanowicza w Parkiet TV był Emil Łobodziński, doradca inwestycyjny w BM PKO BP. Fot. mat. prasowe

Foto: parkiet.com

Po bardzo słabych miesiącach ostatnio na GPW zapanowało trochę spokoju. Mieliśmy nawet do czynienia z pewnym odbiciem indeksów. Jest szansa, że będzie ono kontynuowane?

Mówiąc o odreagowaniu na naszym rynku, siłą rzeczy trzeba patrzeć też na rynek amerykański. On wyznacza nam kierunek. Wydaje mi się jednak, że w Stanach Zjednoczonych jest jeszcze miejsce do tego, aby przedłużyć odreagowanie, które zaczęło się w połowie maja. Uważam, że do połowy czerwca, a nawet trochę dłużej możemy obserwować zwyżki. To oczywiście dobra informacja też dla naszego rynku, który może kontynuować korektę wzrostową. Patrząc jednak na nasz rynek, martwić może trochę poziom obrotów. W ostatnim czasie jest on niski i przypomina to okres wakacji. To trochę utrudnia inwestorom działania na rynku.

Zazwyczaj sezon wakacyjny, czyli lipiec, a przede wszystkim sierpień, charakteryzuje się niższymi obrotami. Czy obecna niska aktywność inwestorów jest przedsmakiem tego, co nas czeka w najbliższych miesiącach?

W zasadzie co roku w okresie wakacyjnym mamy niższe obroty i raczej nie ma co oczekiwać, że teraz odejdziemy od tej reguły. Niestety, okres wakacyjny ma to do siebie, że inwestorzy myślami są gdzieś indziej niż na rynku. Jeżeli więc nie wydarzy się nic takiego, co mocno przyciągnie uwagę i napędzi obroty, to trzeba się liczyć z tym, że przez dwa miesiące będziemy mieli mniejszą aktywność inwestorów. Otwarte jest pytanie, jak bardzo ona spadnie.

Co ewentualnie mogłoby zaskoczyć inwestorów? Problemy związane z inflacją, podwyżkami stóp procentowych, niepewnością gospodarczą są przecież znane już od dłuższego czasu.

Myślę, że wcześniej czy później jakiś czynnik zaskoczenia się pojawi. Faktycznie teraz zestaw czynników, które wpływają na rynek, jest stały. Mamy więc z jednej strony inflację, a z drugiej jest kwestia wzrostu gospodarczego i działania banków centralnych z Fedem na czele. Wydaje mi się, że to nadal ten zestaw będzie determinował zachowanie indeksów giełdowych. Moim zdaniem warto przede wszystkim obserwować wskaźnik inflacji. Oczekiwania rynkowe są takie, że w najbliższym czasie dojdziemy do szczytu inflacji. Jeśli faktycznie tak się stanie, to daje to szanse na to, że wydarzą się również inne pozytywne rzeczy.

A czy widać już pierwsze jaskółki, które zwiastowałyby tę zmianę i stałyby się takim punktem zwrotnym dla rynków? Czy teraz znów nie gramy pod to, że „im gorzej tym lepiej"? Czy słabsze dane makroekonomiczne nie są aktualnie pożywką do spekulacji, że Fed jednak zwolni trochę tempo zacieśnienia polityki pieniężnej?

Myślę, że faktycznie mamy teraz takie nastawienie rynkowe i to było widać dobrze w ubiegłym tygodniu, kiedy okazało się, że dane z amerykańskiej gospodarki były lepsze od oczekiwań. Indeksy na Wall Street zareagowały jednak na to spadkami. Lepsze dane tak naprawdę oznaczają bowiem, że Fed ma miejsce, by dalej zacieśniać politykę pieniężną. W zależności więc od tego, jakie będą się pojawiały dane, tak rynek będzie reagował – to w jedną, to w drugą stronę. Na razie jednak, patrząc na dane, można powiedzieć, że gospodarka amerykańska jest w zaskakująco dobrym stanie. Nieco inaczej wygląda to w przypadku gospodarki polskiej. Też jest w dobrym stanie, ale ostatni odczyt indeksu PMI pokazał, że coś jednak zmienia się na niekorzyść.

Ale przecież giełda wyprzedza gospodarkę. Może właśnie to pogorszenie było dyskontowane w ostatnim czasie? Zbliża się dobry moment na kupowanie akcji?

Myślę, że dużą część spadków mamy już za sobą. Nie oczekiwałbym jednak, że będziemy mieli powtórkę odbicia typu V z czasów covidowych. Już teraz okres spadkowy trwa dłużej, bo tak na dobrą sprawę zaczął się jesienią ubiegłego roku. Niestety, wydaje mi się, że wyjście z tego spadku też nie będzie takie szybkie. Raczej będzie rozłożone w czasie.

Oczywiście trzeba mieć na uwadze, że w połowie maja spadki były naprawdę dość spore, ale wydaje mi się, że rynek wciąż potrzebuje trochę czasu, by zdyskontować różne warianty rozwoju gospodarczego. Mocny ruch w górę na razie wydaje się mało realny. Raczej oczekiwałbym męczącego trendu bocznego albo nawet powrotu do spadków, chociaż nawet jeśli się pojawią, to nie powinny być już tak mocne jak wcześniej.

W krótkim terminie jest więc możliwa kontynuacja odbicia, ale później czekają nas rynkowe męczarnie?

Na razie faktycznie zakładałbym ciąg dalszy odbicia. Później wydaje mi się, będziemy mieli trudny i nie za ciekawy rynek do inwestowania. Prawdopodobnie będziemy obserwowali raz zwyżki, raz spadki, ale nic szczególnie z tego nie będzie wynikało. Trzeba pamiętać, że taki jest rynek. Nigdy nie jest tak, że mamy jasno określony trend wzrostowy. Co jakiś czas pojawiają się przerwy i okresy, w których rynek nie rośnie bądź wręcz spada. Od jesieni ubiegłego roku ewidentnie jesteśmy w takim okresie. Kiedyś oczywiście to się skończy i wejdziemy w nowy cykl wzrostowy, ale wydaje mi się, że na to trzeba będzie chwilę poczekać.

Inwestycje
Rok lepiej zacząć z obligacjami, a później na GPW
Inwestycje
Michał Krajczewski, BM BNP Paribas: Wyceny na GPW są atrakcyjne, ale to za mało. WIG20 wejdzie w trend boczny
Inwestycje
Konrad Ryczko, DM BOŚ: Można być umiarkowanym optymistą
Inwestycje
Inwestycje, których warto unikać przy podejmowaniu decyzji w 2025 r.
https://track.adform.net/adfserve/?bn=78448408;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Inwestycje
Dominika Nawrocka, edukatorka finansowa: Jak znaleźć finanse osobiste do inwestycji
Inwestycje
Marcin Materna, BM Banku Millennium: Hossa nie powiedziała jeszcze ostatniego słowa