Już ponad rok trwa walka o delisting Kernela. Dąży do tego dominujący akcjonariusz, Namsem, czyli firma kontrolowana przez ukraińskiego oligarchę Andrija Werewskiego. Część akcjonariuszy mniejszościowych uważa, że warunki delistingu oraz cała procedura prowadzone są z naruszeniem prawa. Dochodzą swoich praw przed sądem w Luksemburgu (tam zarejestrowana jest spółka). Tymczasem - po kilku miesiącach względnego spokoju – o Kernelu znów zrobiło się głośno. Na rynek właśnie trafiły najnowsze informacje ze spółki. Dotyczą zwołania nowego walnego zgromadzenia na 12 sierpnia. Jest też list Andrija Werewskiego.
Co w liście napisał właściciel Kernela?
„My, Namsen Limited, główny akcjonariusz posiadający około 94,37 proc. udziału w kapitale spółki, piszemy aby odnieść się do ostatnich wydarzeń. Jak być może wiadomo, niektórzy akcjonariusze mniejszościowi posiadający 0,4 proc. akcji zainicjowali działania prawne mające na celu zawieszenie i ostatecznie unieważnienie decyzji podjętych na dorocznym walnym zgromadzeniu 11 grudnia 2023 r. oraz, między innymi, zwołanie nowego zgromadzenia z tym samym porządkiem obrad. Jesteśmy przekonani, że roszczenia te są bezpodstawne i całkowicie bezzasadne. Nawet gdyby hipotetycznie odniosły sukces, jedynym prawdopodobnym rezultatem byłoby ponowne przyjęcie uchwał już podjętych na WZA, biorąc pod uwagę naszą znaczną większość głosów. Nie jest zatem jasne, co ci powodowie mają nadzieję osiągnąć, poza spowodowaniem niepotrzebnych obciążeń i zakłóceń dla spółki” – czytamy w liście.
Namsem twierdzi, że działania te nie służą interesom odpowiedzialnych, długoterminowych akcjonariuszy.
„ Aby chronić spółkę i jej interesariuszy, zwróciliśmy się do rady dyrektorów o zwołanie nowego walnego zgromadzenia akcjonariuszy z takim samym porządkiem obrad jak WZA. Pozwoli to walnemu zgromadzeniu potwierdzić, ratyfikować i, w niezbędnym zakresie, ponownie zatwierdzić uchwały podjęte na WZA, rozwiązując spór bez konieczności prowadzenia długotrwałego postępowania sądowego” – czytamy w liście.
Czytaj więcej
Dopóki nie zapadną decyzje w luksemburskim sądzie, nie należy się spodziewać wycofania firmy z parkietu. Batalia trwa już ponad rok.