Niedawno Główny Urząd Statystyczny potwierdził swoje wcześniejsze szacunki, że inflacja we wrześniu wzrosła do 17,2 proc. w ujęciu rocznym z 16,1 proc. w sierpniu. To wyraźnie więcej niż uśrednione oczekiwania analityków rynkowych (16,5 proc.) i najwyżej od lutego 1997 r.
Bazowy napęd inflacji
– Czynnikiem oddziałującym w kierunku wzrostu inflacji była wyższa dynamika cen w kategorii „żywność i napoje bezalkoholowe”, 19,3 proc. r./r. we wrześniu wobec 17,5 proc. w sierpniu – mówi Jakub Olipra, starszy ekonomista banku Credit Agricole Polska.
Zwraca przy tym uwagę, że do wzrostu inflacji ogółem przyczyniła się również wyższa inflacja bazowa (bez cen paliw, energii i żywności), która zwiększyła się we wrześniu do 10,7 proc. r./r. wobec 9,9 proc. w sierpniu, osiągając najwyższy poziom od stycznia 1999 r. Zdaniem analityków banku Credit Agricole silne przyspieszenie wzrostu inflacji bazowej, a także jej szeroki zakres wskazują, że presja inflacyjna w polskiej gospodarce pozostaje silna. Oceniają, że kolejne miesiące przyniosą dalszy wzrost inflacji.
Mniej ważnych zakupów
Analitycy PKO BP zwracają uwagę na niedawne dane o sprzedaży detalicznej, która we wrześniu wzrosła realnie o 4,1 proc. r./r. Wskazują przy tym jednak, że od kilku miesięcy rośnie jedynie sprzedaż dóbr podstawowych – żywności oraz farmaceutyków i kosmetyków. W przypadku wydatków na dobra trwałe utrzymuje się natomiast tendencja negatywna – spadła m.in. sprzedaż mebli i samochodów. – Mamy tu odzwierciedlenie pogarszających się nastrojów konsumenckich. Już ponad 50 proc. ankietowanych wskazuje, że obecnie jest zły czas na ważne zakupy – mówią analitycy PKO BP. Ich zdaniem spadek realnych dochodów gospodarstw domowych i pogorszenie nastrojów sprawiają, że przed konsumpcją jest kilka ciężkich kwartałów.