W 1990 roku Nasdaq Composite z poziomu 300 pkt. rozpoczął wspinaczkę na szczyty. Był to okres, gdy informatyka powszechniej weszła do użytku, a komputery stały się codziennością. Rozwój sektora był dynamiczny, zyski firm też rosły w tempie błyskawicznym.
Jednak indeksy przez cały ten okres rosły znacznie szybciej - dyskontując coraz śmielsze wizje analityków, widzących olbrzymi potencjał wzrostowy tego sektora oraz całej gospodarki, stymulowanej tym "motorem". Apogeum histerii na punkcie spółek technologicznych nastąpiło właśnie w 1998 roku, wskutek dynamicznego rozwoju internetu. To nowe medium miało być, wraz z pokrewnymi branżami (sieci światłowodowe, oprogramowanie, sprzęt do obsługi sieci), źródłem olbrzymich zysków. Ceny spółek osiągnęły abstrakcyjne wartości, a Nasdaq Composite tworząc hiperbolę wzrósł z 2,7 tys. pkt. na jesieni 1999 r. do 5 tys. pkt. w marcu 2000 r., czyli o nieprawdopodobne 85%. Tu nastąpiło powolne, trwające dwa lata otrzeźwienie. Okazało się, że nie ma nowej ekonomii, a brutalne prawa popytu i podaży dotyczą wszystkich firm. Czołowe spółki technologiczne straciły często 90-95% swej wartości, wiele po prostu zbankrutowało. Sam Nasdaq Composite stracił od marca 2000 r. ponad 72%.
Spółki ostrzegają:
z zyskami będą kłopoty
Czy fakt powrotu cen spółek technologicznych do poziomów sprzed 4 lat oznacza, że najgorsze za nami? Czy Nasdaq jest gotowy do tego, aby ponownie stać się motorem hossy? Inwestorzy są sceptyczni, co wyrażają coraz niższe poziomy indeksów. Większość analityków jest jednak zdania, że wkrótce wrócą stare, dobre czasy. Rozmowy o przygotowaniu się na nadejście nowego rynku byka toczą się nieprzerwanie od jesieni ubiegłego roku. Zapowiadana poprawa miała mieć miejsce w II kwartale tego roku. Realia nie potwierdzają jednak tego optymizmu. Wydatki na rozwój i unowocześnianie infrastruktury technologicznej były planowane przez firmy rok temu - w innych realiach ekonomicznych. Poza tym, mimo że gospodarka "zawraca" po ostatniej recesji, większość firm nie odczuwa tego natychmiast. Stąd niechęć do wydawania środków. Analitycy uważają, że w tym roku wydatki informatyczno-technologiczne firm wzrosną niewiele bądź pozostaną niezmienione. Same spółki technologiczne ostrzegają, iż przyszłość nie rysuje się tak różowo, jak sądzono na jesieni.