Spokojnie, to tylko spowolnienie

Zbyt niska inflacja informuje nas, że gospodarka rozwija się znacznie wolniej niż powinna

Publikacja: 31.08.2005 08:27

Dwa kwartały zdecydowanie słabszego wzrostu w gospodarce mają swoje źródło w tzw. efektach bazowych wywołanych przez "pozytywny szok akcesyjny" w pierwszej połowie 2004 r. Niemniej, znaczącą część obecnego spowolnienia zawdzięczamy sobie również sami.

Powody te rozkładają się zarówno na uwarunkowania strukturalne, jak i politykę gospodarczą. Na tym tle można zaryzykować tezę, że gdyby nie przystąpienie Polski do UE, mielibyśmy do czynienia wręcz ze spadkiem PKB.

Wzrost gospodarczy na poziomie 5,4% w 2004 r. został w istotnej mierze wykreowany za sprawą przystąpienia Polski do UE. Efekt ten dodatkowo był wzmocniony korzystną fazą w cyklu koniunkturalnym (patrz wykres). Gospodarka polska szczególnie szybko rozwijała się w kwartałach bezpośrednio sąsiadujących z momentem akcesji. Mieliśmy wówczas do czynienia z tzw. zakupami zapobiegawczymi oraz pozytywnym wkładem eksportu netto. Dodatkowo struktura demograficzna Polski będzie sprzyjać wzrostowi gospodarczemu w okresie 2000-2010. W praktyce oznacza to potencjał na wydłużone i wzmocnione fazy koniunktury gospodarczej oraz krótsze i płytsze okresy schłodzenia.

Słabszy wzrost gospodarczy

nie jest zaskoczeniem

Mimo że Polska nadal znajduje się w korzystnej fazie cyklu koniunkturalnego, to wzrost gospodarczy w pierwszych kwartałach br. odnoszony do tych okresów z ub.r. wypada znacznie gorzej. Efekt bazowy, tzw. echo pozytywnego szoku akcesyjnego, sprawia, że nawet w przypadku braku jakichś nowych wstrząsów w gospodarce powinniśmy zauważyć nieco gorsze statystyki (patrz wykres: linia cyklu koniunkturalnego skorygowana o oszacowany efekt bazowy). Słabszy wzrost gospodarczy w II kwartale nie jest zaskoczeniem. Możliwość taką komunikowały już miary sprzedaży detalicznej i produkcji sprzedanej przemysłu, które odnotowały odpowiednio zmiany -3,2% i +2,3% w II kwartale 2005 r. Tymczasem 11,4-proc. wzrost sprzedaży detalicznej oraz 16,4--proc. wzrost produkcji przełożył się na 6,1-proc. wzrost PKB w II kwartale 2004 r.

Pytania i wątpliwości

Przebieg i struktura wzrostu gospodarczego w Polsce pozwalają postawić wiele pytań, a także budzą liczne wątpliwości. Nie został on wygenerowany przez inwestycje ani nie wykreował wyraźnego wzrostu inwestycji w późniejszych okresach. Początkowo można było zakładać scenariusz tzw. opóźnionych inwestycji. Problem w tym, że nie zdynamizowały się one również w późniejszym czasie, nawet po ustąpieniu niepewności związanych z wchodzeniem Polski do UE, a także wraz z potanieniem pieniądza po kolejnych obniżkach stóp procentowych w 2005 r. W II kwartale fatalnie wypadł popyt krajowy (spadek o 0,3%), choć inwestycje wzrosły o 3,8%, a spożycie indywidualne o 1,5%. Brak popytu krajowego neutralizuje eksport, który wzrósł o 7,7% i niemal samodzielnie wykreował 2,8% wzrostu PKB w II kw. br. Nie jest to pierwszy raz, kiedy motorem wzrostu pozostaje eksport netto. To on rozpoczął ożywienie gospodarcze na przełomie lat 2002-2003, a także był siłą sprawczą coraz lepszej koniunktury w kolejnych okresach. Eksport kształtuje się korzystnie, mimo że nie sprzyja mu nadmierna aprecjacja złotego. Co więcej, może ona mieć kontynuację w przypadku utrzymywania się zbyt wysokiego dysparytetu realnych stóp procentowych między Polską i strefą euro. Dodatkowo kurs walutowy będzie zależeć również od stabilności układu politycznego i zgodności w polityce fiskalnej po jesiennych wyborach, a ten obszar niepewności jeszcze długo będzie tkwić w polskiej gospodarce.

O wysokim dysparytecie realnych stóp procentowych między Polską a strefą euro decyduje nie tylko nominalny poziom stóp procentowych, ale również przebieg procesów inflacyjnych.

Nie ma zagrożeń

inflacyjnych

Dane publikowane w ostatnich miesiącach potwierdzają brak wewnętrznych zagrożeń inflacyjnych w polskiej gospodarce. Niestety, miary te w połączeniu ze słabszą dynamiką sprzedaży detalicznej i produkcji sprzedanej przemysłu nie potwierdzają oczekiwanej od dłuższegW praktyce zbyt niska inflacja informuje nas także, że gospodarka rozwija się znacznie wolniej niż powinna. Teraz mamy do czynienia z trwałą utratą wzrostu gospodarczego o ok. 0,5-0,8% w I połowie 2005 r. Z drugiej strony, analiza luki PKB sugeruje, iż pojawienie się impulsu inflacyjnego ze strony wzrostu gospodarczego ma znikome szanse wystąpić w perspektywie nawet całego roku.

Wszystkie miary

poniżej granicy

Wszystkie miary inflacji znajdują się poniżej dolnej granicy celu inflacyjnego RPP. Bardzo to kontrastuje z prognozami sprzed zaledwie kilku miesięcy, kiedy dawano jeszcze małe szanse, żeby choć główne miary inflacji znalazły się poniżej 3,5% (co stanowi górną granicę celu inflacyjnego). Na szczególną uwagę zasługują cztery wybrane wskaźniki informujące jednocześnie o możliwym przebiegu przyszłych procesów cenowych oraz koniunkturze w gospodarce:

- ceny producentów (PPI),

- wskaźnik inflacji bazowej po wyłączeniu cen kontrolowanych,

- ceny paliw,

- ceny żywności.

Mimo znaczącego wzrostu cen paliw, wskaźnik PPI nieoczekiwanie spadł do poziomu 0% w lipcu. Poważnie niepokoi, że ceny w przetwórstwie przemysłowym odnotowały deflację: -1% (r/r). Oznacza to, że mimo wzrostu cen paliw przedsiębiorstwa, ponosząc wyższe koszty, nie mogą pozwolić sobie na podnoszenie cen zbytu za przyczyną słabego popytu wewnętrznego.

Słaby popyt wewnętrzny

Wskaźnik inflacji bazowej po wyłączeniu cen kontrolowanych odnotował najgłębszy spadek z miar inflacji bazowej i wyniósł 0,2% (r/r) w lipcu 2005 r. Miara ta informuje, iż po wykluczeniu cen regulowanych nie ma presji inflacyjnej w cenach w pełni kształtowanych przez rynek. Niemal zerowa inflacja na rynku odzwierciedla m.in. słaby popyt wewnętrzny. Już w pierwszym półroczu 2005 r. uwidoczniło się to w spowolnieniu wzrostu gospodarczego. Nawet gdyby wzrost gospodarczy w II połowie br. wyniósł 4,5%, to i tak w całym 2005 r. będzie zbliżony do 3,5%. Jest to znacząco poniżej 5-proc. wzrostu zapisanego w ustawie budżetowej.

Paliwa, mimo kolejnych rekordów cenowych na rynkach światowych i wzrostu w lipcu o 3,5% (m/m) (jako składowa CPI), nie powstrzymały CPI przed dalszym spadkiem. Ceny te, choć oddziałują na inflację w Polsce, są zupełnie od nas niezależne. Tym bardziej potwierdza to tezę o braku wewnętrznych zagrożeń dla inflacji. W rzeczywistości wyższe ceny paliw są większym zagrożeniem dla popytu wewnętrznego niż dla inflacji.

Żywność nie będzie drożeć

Ceny żywności przed rokiem notowały dynamikę na poziomie 10% (r/r). Teraz ceny żywności pokazują deflację -0,9% (r/r), i to mimo gorszych zbiorów w 2005 r. Także główne kategorie produktów żywnościowych nie są narażone na wzrost cen. Spadek cen zbóż o ok. 40% w ciągu 12 miesięcy jest ważnym impulsem nie tylko relacji cenowych w produkcji roślinnej, ale również przekłada się na ceny pasz i spadek kosztów w produkcji zwierzęcej. Dalece prawdopodobny jest spadek cen w większości segmentów rynku mięsa w kolejnych miesiącach.

Wzrost produkcji sprzedanej przemysłu i sprzedaży detalicznej był w lipcu o przeszło połowę słabszy wobec danych za czerwiec. Jest to istotne ostrzeżenie: czy uda się zrealizować 4-proc. wzrost PKB w III kwartale br., mimo że perspektywy polskiej gospodarki na najbliższe miesiące wyglądają pomyślnie? Spowolnienie gospodarcze (rozumiane jako wolniejszy wzrost gospodarczy niż wynikający z fazy w cyklu koniunkturalnym) jest nadal realną groźbą w Polsce.

analityk w sektorze bankowym,

Gospodarka
Piotr Bielski, Santander BM: Mocny złoty przybliża nas do obniżek stóp
Materiał Partnera
Zasadność ekonomiczna i techniczna inwestycji samorządów w OZE
Gospodarka
Donald Tusk o umowie z Mercosurem: Sprzeciwiamy się. UE reaguje
Gospodarka
Embarga i sankcje w osiąganiu celów politycznych
Gospodarka
Polska-Austria: Biało-Czerwoni grają o pierwsze punkty na Euro 2024
Gospodarka
Duże obroty na GPW podczas gwałtownych spadków dowodzą dojrzałości rynku
Gospodarka
Sztuczna inteligencja nie ma dziś potencjału rewolucyjnego