Wczoraj w poznańskim zakładzie Wyborowej, producenta m.in. wódki o tej samej nazwie, rozpoczął się strajk okupacyjny. Kilkanaście osób przystąpiło też do strajku głodowego. - Firma dała nam wolne, ale to w strajku nie przeszkadza - mówi Ireneusz Hałas, szef związków zawodowych. Według niego, głównym powodem strajku jest brak porozumienia z zarządem w sprawie zwolnień i odpraw (pracownicy żądali 24-miesięcznych, zarząd oferował maksymalnie 18-miesięczne). - Nie ma się co dziwić, że pracownicy nie chcieli skorzystać z programu dobrowolnych odejść, bo zależy im na pracy. Nie chcieliśmy się jednak zgodzić na zmiany w układzie zbiorowym, które zakładały niższe płace - mówi I. Hałas.

Zarząd Wyborowej przedstawił pracownikom możliwość skorzystania z programu dobrowolnych odejść, który zakładał wypłatę odpraw znacznie wyższych od zawartych w układzie. W zamian związki miały się zgodzić na obniżkę płac nawet o ponad 50%. Pierwotnie zarząd informował, że jeśli załoga nie zgodzi się na cięcia, pracę straci ponad 100 pracowników. - Z programu odejść skorzystały 22 osoby, w większości z listy przewidzianej do zwolnień. Pozostałym zaczęliśmy od poniedziałku wręczać wypowiedzenia, ale wtedy okazało się, że blisko 80 osób poszło na zwolnienia chorobowe - mówi Andrzej Szumowski, wiceprezes firmy. Związkowcy tłumaczą, że pracownicy korzystają z chorobowego, bo "wykończyła ich sytuacja w firmie". Prawdopodobnie do końca tygodnia Wyborowa nie będzie produkowała. Zarząd twierdzi, że jest gotów do wznowienia negocjacji, jednak nie zrezygnuje z restrukturyzacji, bo firma z powodu zbyt wysokich kosztów przegrywa z konkurencją.