Nie da się zaprzeczyć, przynajmniej na podstawie publicznie dostępnych informacji prasowych, że przez fuzję HVB i UniCredito prawdopodobnie doszło do technicznego naruszenia umowy prywatyzacyjnej Banku Pekao. Jeżeli tak istotnie było, to Skarb Państwa może i powinien skorzystać z uprawnień przysługujących mu z tytułu naruszenia umowy. Możemy tylko domyślać się, jakie to uprawnienia, bo treść umowy prywatyzacyjnej nie jest publicznie dostępna. Zapewne nie jest to możliwość odstąpienia od umowy lub jej rozwiązania, bo gdyby takie uprawnienie było zastrzeżone, to rząd zapewne by już z niego skorzystał. Na pewno też nie przewidziano żadnych kar umownych, bo i nimi zagroziłby Skarb Państwa w obecnej dyskusji z UniCredito. Najprawdopodobniej więc umowa prywatyzacyjna nie przewiduje żadnych szczególnych sankcji za naruszenie zakazu nabywania innego banku. Skoro tak, to w braku szczególnych postanowień Skarbowi Państwa przysługuje na zasadach ogólnych roszczenie o odszkodowanie za szkody poniesione na skutek naruszenia umowy przez UniCredito. Odszkodowanie to będzie odpowiadać rzeczywistym stratom Skarbu Państwa poniesionym na skutek nabycia przez UniCredito innego banku oraz ewentualnym utraconym korzyściom, które Skarb Państwa mógłby uzyskać, gdyby UniCredito nie złamało umowy. Szkody te powinny do tego pozostawać w tzw. normalnym związku przyczynowym z naruszeniem umowy, tzn. UniCredito nie będzie odpowiedzialne za nietypowe, wyjątkowe, specyficzne tylko dla tej transakcji szkody poniesione przez Skarb Państwa. I tu dochodzimy do jednego z podstawowych pytań. Co właściwie traci Skarb Państwa na połączeniu HVB i UniCredito? Jakie szkody poniesie Skarb Państwa w wyniku połączenia BPH i Pekao? O co właściwie jest ten spór?
Pies ogrodnika
Przeciwnicy fuzji posługują się argumentami o możliwym drastycznym zwiększeniu koncentracji w sektorze usług bankowych, co spowoduje zmniejszenie konkurencji; o szkodach, jakie poniosą polscy konsumenci, bo pozbawione konkurencji banki podniosą opłaty za usługi bankowe; o niechęci, z jaką rzekomo opanowane przez zagraniczny kapitał i zagranicznych menedżerów banki udzielają kredytów polskim małym i średnim przedsiębiorcom. Wreszcie pojawiają się obawy o utratę setek miejsc pracy w łączonych polskich bankach. Rząd formułował także obawy o możliwy wypływ wolnych środków za granicę i podnosił, że wpływ UniCredito Italiano S.p.A. może okazać się niekorzystny dla ostrożnego i stabilnego zarządzania bankiem.
Niezależnie od oceny realności tych zagrożeń (która zresztą została dokonana przez Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów oraz przez Generalny Inspektorat Nadzoru Bankowego), nietrudno zauważyć, że nawet gdyby te obawy się urzeczywistniły, to żadna z nich nie powoduje bezpośrednich wymiernych szkód dla Skarbu Państwa. Co więcej, ponieważ Skarb Państwa jest akcjonariuszem obu banków, to osiągnięcie przez niego silniejszej pozycji na rynku może wpłynąć na wzrost wartości banków, i przez to wzrost wartości akcji posiadanych także przez Skarb Państwa.
Można, oczywiście, argumentować (i nie przesądzam, czy te argumenty są słuszne, czy nie), że fuzja rodzi liczne zagrożenia społeczne i ekonomiczne w skali całego państwa. Można twierdzić, że ucierpi interes ogólnonarodowy, ale trudno będzie Skarbowi Państwa wykazać, że to właśnie on poniósł jakieś wymierne bezpośrednie szkody w wyniku fuzji. Wydaje się, że niewielkie są zatem szanse Skarbu Państwa (ciągle zakładając, że umowa z Pekao nie zawiera żadnych postanowień o karach umownych - czego nie wiem), aby sąd stwierdzając naruszenie przez UniCredito umowy prywatyzacyjnej Pekao zasądził na rzecz Skarbu Państwa jakieś znaczące odszkodowanie.
Tramwaj zwany pożądaniem