Fundusze indeksowe rozpychają się na rynku

Fundusze indeksowe stanowią na razie jedynie uzupełnienie oferty tradycyjnych podmiotów, czyli aktywnie zarządzanych. Z rynkiem ETF wiązane są natomiast znacznie bardziej ambitne plany. Na świecie ulokowanych jest w nich kilkanaście procent wszystkich aktywów klientów

Publikacja: 10.11.2010 14:37

Na polskim rynku zaczynają się pojawiać fundusze indeksowe, czyli naśladujące zachowanie indeksów rynkowych, najczęściej giełdowych. W przeciwieństwie do typowych funduszy inwestycyjnych nie mają za zadanie pokonać benchmarku, czyli wygrać z rynkiem, ale jak najwierniej go odzwierciedlać – bez względu na to, czy idzie w górę czy w dół. Ich przewaga nad klasycznymi funduszami to głównie niższe koszty i wyeliminowanie ryzyka pomyłki inwestycyjnej zarządzającego.

[srodtytul]Jest miejsce na rozwój [/srodtytul]

Pod koniec września zadebiutował na warszawskim parkiecie Lyxor ETF WIG20. Tak zwany fundusz portfelowy czy indeksowy (ang. Exchange Traded Fund) ma być wiernym odbiciem indeksu notowanych w Warszawie blue chips. ETF to bardzo popularna konstrukcja na rynkach rozwiniętych. – Na Zachodzie fundusze indeksowe stanowią 10–15 proc. całkowitej wartości rynku funduszy inwestycyjnych, w Stanach Zjednoczonych około 14 proc. – mówi Aleksander Widera, członek zarządu Ipopema TFI.

Sam Lyxor Asset Management, który jest częścią grupy Societe Generale, oferuje ponad 160 tego typu produktów opartych na różnych indeksach – akcji, obligacji i towarów. Zgromadził w nich ponad 30 mld euro. Są notowane na największych giełdach europejskich (m.in. London Stock Exchange, Euronext, Deutsche Boerse), a także w Hongkongu i Singapurze.

Ile Lyxor Asset Management planuje zebrać aktywów do ETF na WIG20 – nie wiadomo. Aleksandra Kosmulska, przedstawicielka Lyxor AM, nie zdradza też, przy jakim poziomie aktywów produkt stanie się dla firmy rentowny. Wiadomo, że na początek inwestuje w kontrakty terminowe na WIG20 (na których opiera się strategia ETF na WIG20) własne ponad 200 mln zł, do tego dochodzą koszty obsługi funduszu, np. zarządzających czy systemów IT.

– Produkt przeznaczony jest zarówno dla inwestorów indywidualnych, jak i instytucji. Wśród tych drugich zainteresowanie wykazują głównie TFI. OFE również, choć na razie regulacje prawne nie pozwalają im na tego typu inwestycje – mówi Aleksandra Kosmulska. Certyfikaty ETF są notowane na GPW tak jak akcje. Kupować je można w biurach maklerskich na rachunek inwestycyjny.Czy ETF na WIG20 będzie hitem? Jego zwolennicy podkreślają na przykład, że typowe fundusze akcji raczej nie radzą sobie z biciem benchmarków.

W ostatnich 12 miesiącach zarobiły średnio około 20 proc. (już po uwzględnieniu opłaty za zarządzanie) wobec zmiany WIG i WIG20 odpowiednio o około 19 proc. i około 15 proc. (dane z końca października). W skali ostatnich trzech lat było to około 32 proc. na minusie wobec strat indeksów rzędu 27 proc. i 32 proc. (dla obliczenia potencjalnego wyniku ETF należy odjąć od wyniku WIG20 około 0,5 pkt proc. opłaty za zarządzanie).

Przeciwnicy funduszy indeksowych twierdzą, że już teraz można handlować kontraktami na WIG20 i uzyskiwać wyniki podobne do ETF. Przedstawiciele Lyxor AM podkreślają, że ich produkt ułatwia życie – jest wygodniejszy „w obsłudze”.

[srodtytul]Niższe opłaty dla klientów [/srodtytul]

Ideą konkurencyjności ETF wobec typowych funduszy akcji jest przede wszystkim niska opłata za zarządzanie: w przypadku produktu Lyxora jest to 0,5 proc. średniorocznych aktywów rocznie (przeciętnie w polskich funduszach akcji płaci się około 3,5 proc.). Pobierane w przypadku funduszy inwestycyjnych opłaty dystrybucyjne są tu zastąpione niższymi prowizjami maklerskimi i spreadem.

– Poza niskimi opłatami i przejrzystością wynikającą z odzwierciedlania stopy zwrotu z WIG20 wyższością ETF nad typowymi funduszami jest także wypłata dywidendy od spółek z indeksu oraz możliwość wejścia i wyjścia z inwestycji nawet tego samego dnia – dodaje Adam Maciejewski, członek zarządu GPW. – Płynność samego instrumentu na rynku jest gwarantowana przez niezależnych animatorów: Societe Generale i UniCredit – dodaje Aleksandra Kosmulska, odpowiedzialna za rozwój ETF Lyxor w Europie Środkowej i Wschodniej.

Na kupno ETF wystarczy kilkaset złotych (jedna jednostka odpowiada 1/10 wartości WIG20, tyle że w złotych, a nie w punktach). Ponieważ ETF jest notowany, handlować nim można w czasie sesji. – Myślimy o tym, by w przyszłości był notowany też na giełdzie, która działa w godzinach, gdy nie działa nasza. To dałoby jeszcze większą płynność obrotu – mówi Adam Maciejewski.

Dzienne obroty certyfikatami Lyxor ETF WIG20 to kilka milionów złotych. – To nowy produkt, inwestorzy muszą się go nauczyć. Poza tym teraz mamy niską zmienność na rynku. A z naszych doświadczeń wynika, że obroty istotnie rosną przy dużych wahaniach kursów, bo inwestorzy lubią wykorzystywać ETF do zarabiania w jeden dzień – komentuje Aleksandra Kosmulska.

Teraz obserwujemy rozbieżność między notowaniami ETF a WIG20 rzędu nawet 2 proc. Przedstawiciele Lyxor AM tłumaczą, że poza drobnym tzw. błędem replikacji różnica wynika z tego, że w ETF jest skumulowana dywidenda spółek z WIG20, która raz na rok będzie wypłacana. Kiedy? – Jeszcze nie określiliśmy dokładnego terminu, powinno to nastąpić w perspektywie najbliższych miesięcy. Ale rzeczywiście, gdy ją wypłacimy tym, którzy w danym momencie będą posiadać jednostki uczestnictwa ETF, różnica w notowaniach praktycznie zniknie – zapewnia Aleksandra Kosmulska.

[srodtytul]TFI też szukają swojej szansy [/srodtytul]

Jesienią tego roku na polskim rynku pojawił się też drugi fundusz indeksowy – Ipopema m-indeks. To typowy fundusz inwestycyjny otwarty, a nie typu ETF. – Celem jest naśladowanie indeksu mWIG40. Fundusz działa więc podobnie jak ETF. Konstrukcja funduszu otwartego pozwala m.in. na łatwiejszą dla klienta procedurę kupna jednostek – komentuje Aleksander Widera, członek zarządu Ipopema TFI.

– Do funduszu kupujemy fizycznie akcje spółek wchodzących w skład mWIG40 w proporcjach takich jak ich udział w indeksie. Wraz ze zmianami składu indeksu dokonujemy zmiany składu portfela – opowiada Aleksander Widera. – Kontrakty terminowe na mWIG40 są również dopuszczalne, ale wykorzystywane sporadycznie. Na razie bez znacznego posiłkowania się nimi mamy korelację stóp zwrotu z funduszy z korelacją stop zwrotu z indeksu niemal zbliżoną do jedności – dodaje. Opłata za zarządzanie w funduszu Ipopema m-indeks to 1,5 proc. lub 0,8 proc. rocznie – w zależności od kategorii jednostek (różne kategorie mogą być oferowane różnym klientom). Aktywa funduszy są powiększane o wypłacane przez spółki dywidendy.

Fundusz Ipopemy jest dostępny na platformach mBanku i MultiBanku od początku września. – Daliśmy naszym partnerom z BRE Banku wyłączność na sprzedaż tego funduszu do końca marca. Zainteresowanie jest spore – aktywa na dziś to około 10 mln zł – mówi Widera. – Doskonale zdajemy sobie sprawę, że takie fundusze zaczną zyskiwać na popularności. Jest na nie miejsce na rynku, są proste, przejrzyste i niedrogie. Natomiast nie stanowią bardzo dużego zagrożenia dla szerokiego rynku aktywnie zarządzanych podmiotów. Warto jednak wspomnieć, że orędownikami inwestowania w fundusze indeksowe są bardzo znani asset menedżerowie, jak chociażby Warren Buffett – dodaje.

[srodtytul]Można zarabiać na spadkach [/srodtytul]

Inne strategie indeksowe zaoferowały w tym roku Alior Short Equity (oferowany przez Ipopema TFI) i Quercus Short. Fundusze zarabiają na spadkach. – Strategia przewiduje zajmowanie tzw. krótkich pozycji w kontraktach terminowych na WIG20 i mWIG40 – mówi Marcin Mierzwa, zastępca dyrektora Biura Maklerskiego Alior Banku. Reszta portfela, nawet około 90 proc., będzie lokowana w depozytach bankowych i obligacjach skarbowych. Fundusz będzie zarządzany pasywnie. Jego benchmark to WIG20 Short.

Te fundusze nie są już jednak tanimi produktami. Roczna opłata za zarządzanie może w nich wynosić około 4 proc. średniorocznych aktywów. Quercus TFI zaproponowało jeszcze jeden fundusz indeksowy. Quercus Lev ma odwzorowywać WIG20lev, który uwzględnia dźwignię finansową i zmienia się mniej więcej dwukrotnie mocniej od WIG20. – To uzupełnienie naszej oferty. Oba produkty mogą służyć do długoterminowych inwestycji, zabezpieczenia portfela lub spekulacji, można też dzięki nim tworzyć własne strategie inwestycyjne – mówi Sebastian Buczek, prezes Quercus TFI. – Spodziewamy się, że zgromadzimy w nich kilkadziesiąt milionów złotych. Raczej nie więcej – dodaje.

Gospodarka
Piotr Bielski, Santander BM: Mocny złoty przybliża nas do obniżek stóp
Materiał Partnera
Zasadność ekonomiczna i techniczna inwestycji samorządów w OZE
Gospodarka
Donald Tusk o umowie z Mercosurem: Sprzeciwiamy się. UE reaguje
Gospodarka
Embarga i sankcje w osiąganiu celów politycznych
Gospodarka
Polska-Austria: Biało-Czerwoni grają o pierwsze punkty na Euro 2024
Gospodarka
Duże obroty na GPW podczas gwałtownych spadków dowodzą dojrzałości rynku
Gospodarka
Sztuczna inteligencja nie ma dziś potencjału rewolucyjnego