Jak rozszerzyć ofertę dla inwestorów?
Wobec szybko rozwijającego się rynku usług finansowych, związanych z pośrednictwem w zarządzaniu oszczędnościami, nasila się przekonanie, iż rynek kapitałowy oddala się od przysłowiowego Kowalskiego. W męczarniach rodzące się zlecenia DDM (do dyspozycji maklera) są jaskółką nadziei, która wiosny jeszcze nie czyni. Jednym z ciekawych produktów "maklerskich", na który warto zwrócić uwagę, są zlecenia koszykowe (ang. basket order).Wzrost liczby spółek giełdowych zwiększa poczucie zagubienia u inwestorów-amatorów. Wybór właściwej spółki staje się coraz trudniejszy. Dla wielu z nich atrakcyjną ofertą mogą być inwestycje indeksowe, ograniczające ryzyko lokowania w akcje pojedynczej spółki, a zapewniające przeciętny zysk na rynku akcji. Obecnie "kupno indeksu" jest stosunkowo uciążliwe i kosztowne zarówno dla inwestora wystawiającego kilkadziesiąt zleceń, jak i maklera przyjmującego te zlecenia. Wyjściem naprzeciw tej niedogodności może być oferta dla klienta biura maklerskiego sprzedaży ze zleceń koszykowych. Zlecenia takie powinny dotyczyć różnych portfeli wzorcowych, nie tylko indeksów GPW.Poza inwestorami indeksowymi, zainteresowani korzystaniem ze zleceń koszykowych powinni być także profesjonalni arbitrażyści operujący na rynku transakcji terminowych. Dodatkowo w Polsce jest spora grupa posiadaczy portfeli 15 akcji NFI, otrzymanych w wyniku wymiany powszechnych świadectw udziałowych, i zapewne część z nich będzie decydować się "hurtem" je sprzedawać lub dokupywać.Zlecenia koszykowe są dobrze znane na rynkach rozwiniętych, pozwalają przyspieszyć zawieranie transakcji zdywersyfikowanym portfelem akcji. Na giełdzie w Paryżu koszyki zleceń stanowią tam w niektórych dniach trzecią część wszystkich zleceń przyjmowanych przez giełdę. Przy czym dotyczą one na ogół 40 akcji z portfela indeksu CAC.Nowy produkt, czy nowe zlecenie?Zlecenie koszykowe jest produktem biura maklerskiego na pograniczu zlecenia zakupu akcji i zarządzania portfelem. Niewątpliwie jest to usługa finansowa, która wypełnia pewną niszę w obszarze obsługi klienta. Zadaniem biura maklerskiego jest podzielenie łącznej kwoty inwestycji klienta i wystawienie koszyka zleceń zbliżonego do przyjętego wzorca. Naturalnym wzorcem tego typu może być portfel indeksu WIG-20. Dla potrzeb tego opracowania będziemy odwoływać się do inwestowania w taki portfel, ale równie dobrze przedmiotem operacji giełdowych mogą być portfele innych indeksów lub dowolne portfele wzorcowe. Można sobie wyobrazić usługę biura, polegającą na koszykowym zakupie np. polskiego portfela IFC.Z punktu widzenia inwestorów-amatorów preferujących system notowań jednolitych wystarczy złożyć koszyk zleceń rynkowych "PKC" jeszcze przed sesją giełdową. Zlecenia takie pozwalają nabyć podczas jednej sesji (po powszechnie znanych cenach) portfel stosunkowo wierny przyjętemu wzorcowi. Istnieje oczywiście niewielkie ryzyko zawieszenia notowań lub obrotu czy też redukcji zleceń jednej ze spółek. W takiej sytuacji brakujący składnik portfela powinien być dokupiony podczas notowań ciągłych lub na następnej sesji.GotówkaZłożenie zlecenia w systemie jednolitym wiąże się z problemem gotówki, która pozostanie inwestorowi po zakupie portfela akcji. Czym niższe będą ceny zakupu akcji, tym więcej gotówki zostanie inwestorowi. Z drugiej strony, zlecenia wystawione z niezbyt wysokimi limitami cen mogą być nie zrealizowane - zwiększa się ryzyko częściowego zakupu portfela na jednej sesji i konieczne staje się kupno portfela "na raty".Problem gotówkowy w niewielkim stopniu dotyczy profesjonalnych arbitrażystów indeksowych, aktywnych podczas notowań ciągłych, którzy szybko i efektywnie potrafią radzić sobie z ograniczaniem efektywności inwestycyjnej, związanej z niepotrzebnym utrzymywaniem gotówki.Jeśli program obsługujący zlecenia koszykowe będzie pracować w czasie rzeczywistym i uwzględniać oferty rynkowe na poszczególnych akcjach, to przyjęcie koszyka zleceń w systemie ciągłym powinno być rozwiązane nieco inaczej niż podczas fixingu. W systemie notowań ciągłych ograniczeniem optymalnej replikacji (zgodności) indeksu WIG-20 są wielkości jednostek transakcyjnych. Zlecenie koszykowe inwestora operującego w systemie ciągłym musi więc być wielokrotnie większe niż tego, który działa podczas notowań jednolitych.Wielkość zlecenia koszykowegoWielkość zlecenia koszykowego ograniczona jest od góry płynnością akcji wybranego portfela. W przypadku zlecenia kupna dotyczącego indeksu WIG-20 granica ta jest bardzo wysoka - nawet spore transakcje w niewielkim stopniu wpływają na poziom kursu giełdowego. Od dołu wielkość koszyka zleceń ściśle wiąże się z systemem opłat. Optymalnym rozwiązaniem dla drobnych inwestorów byłoby traktowanie "koszyka" transakcji zawartych w oparciu o zlecenie koszykowe jako jednej transakcji. Jednakże z uwagi na to, że dla systemów informatycznych (w biurach maklerskich, na Giełdzie Papierów Wartościowych i w KDPW) będzie to jednak 20 różnych zleceń, to system obowiązujących opłat mógłby być kompromisem pomiędzy traktowaniem zlecenia koszykowego jako 20 odrębnych zleceń (transakcji) a traktowaniem go jako jednego zlecenia (transakcji).2 zł od transakcjiWażną barierą w tym zakresie jest stosunkowo wysoka opłata depozytowa płacona przez biura maklerskie, w wysokości 2 zł od każdej transakcji. Ponieważ jest ona przenoszona na klientów, to koszty te istotnie podnoszą racjonalny poziom wartości zlecenia koszykowego. Dla WIG-20 minimalna wartość takiego zlecenia to co najmniej kilka tysięcy złotych, co zamyka drogę dla wielu drobnych inwestorów.Gdyby KDPW wyszedł naprzeciw - byłaby szansa na skierowanie nowego produktu maklerskiego do większej grupy inwestorów. Jednym z pomysłów (może nie najlepszym) jest wprowadzenie zasady pobierania niższej (np. połowy) opłaty od inwestora od każdej następnej transakcji, jeżeli podczas jednej sesji giełdowej zawarł on ich więcej niż 10. Niezależnie od problemu basket orders Kowalskiego, sprawa ta ma olbrzymie znaczenie dla ciągle zbyt małej grupy arbitrażystów, operujących podczas notowań ciągłych.Jak dzielić zlecenie na koszyk zleceńW obecnym systemie giełdowym koszyk zleceń może być "niewidoczny", to znaczy w pełni tworzony po stronie biura maklerskiego za pomocą specjalizowanego modułu informatycznego. Dla notowań jednolitych ważne byłoby określenie następujących parametrów (wymagań) podanych przez inwestora: kwoty do zainwestowania oraz limitu cen w zleceniach, określonego jako procent (albo liczba kroków notowania) w stosunku do ostatnich kursów akcji. Czym niżej będzie ustawiony ten parametr, tym bardziej będzie się wydłużać statystyczny okres zakupu, a zmniejszać ilość pozostałej gotówki. Proces formowania koszyka zleceń musi także uwzględniać system opłat stosowany przez biura maklerskie oraz stopień zgodności kupowanego portfela z danym wzorcem.W systemie ciągłym zamiast "problemu gotówki" ważniejsze jest dopasowanie do wzorca i optymalizacja stopnia zgodności portfela inwestycyjnego, z uwagi na wielkość jednostki transakcyjnej. Sprawny użytkownik arkusza kalkulacyjnego może zbudować maszynkę do tworzenia koszyka samodzielnie, ale pozostaje ważny, w mojej ocenie, problem jej "wpięcia" do wejść systemów przyjmowania zleceń w biurze maklerskim. Gra toczy się przede wszystkim o to, aby jedną usługą (zleceniem) obsłużyć klienta, oszczędzajac czas jego i maklera.PerspektywaUdostępnienie możliwości składania zleceń koszykowych może podnieść efektywność arbitrażu dla inwestorów aktywnych na rynku pochodnych oraz zwiększyć liczbę transakcji i płynność na rynku akcji. Z punktu widzenie Krajowego Depozytu, wzrost liczby transakcji mógłby zrekompensować proponowane powyżej ulgi w traktowaniu inwestorów, zawierających dużą liczbę transakcji w ciągu jednej sesji i byłby wyjściem naprzeciw nowym grupom inwestorów. Sprawa jest ważna także z punktu widzenia racjonalności obniżania wielkości jednostki transakcyjnej w systemie ciągłym. Na marginesie można dodać, że od kiedy zwiększono opłatę transakcyjną przez KDPW, wzrost liczby transakcji giełdowych został wyhamowany. Niestety, obniża się przeciętna na sesję liczba transakcji na jedną notowaną spółkę, co wskazuje na pogarszanie się płynności, a zatem i konkurencyjności polskiego rynku kapitałowego.Czy warto? To zależy przede wszystkim od kosztów wprowadzenia projektu "zleceń koszykowych" i zainteresowania ze strony inwestorów. Myślę, że wszystkie instytucje polskiego rynku kapitałowego powinny wesprzeć taki projekt, nie tylko biura maklerskie i KDPW, ale także Komisja Papierów Wartościowych i Giełd oraz Giełda Papierów Wartościowych. W interesie młodego rynku kapitałowego jest podnoszenie jego efektywności oraz rozszerzanie oferty dla inwestorów.
ARKADIUSZ SZYMANEK
Autor jest pracownikiem GPW
Powyższy artykuł prezentuje osobiste poglądy autora, ale autorowi nie są znane opinie GPW z nimi sprzeczne.